Rano
obudziłam się w pustym pokoju. Harry'ego i Lux już nie było.
Zebrałam więc szybko swoje rzeczy i wróciłam do swojej kajuty.
Zaskoczyło mnie, że na moim łóżku siedział Harry z Perrie. Nie
przytulali się. Rozmawiali. Ale o czym mogli rozmawiać? Wiem, że
są przyjaciółmi, ale i tak mnie to dziwi.
Zignorowałam
ich i weszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i dokładnie
umyłam włosy. Po dwudziestu minutach weszłam do kajuty, a chłopaka
już nie było.
-
Jesteś na nas zła? - zapytała dziewczyna.
-
Nie, nie jestem. Chciałam tylko wziąć prysznic i nie chciałam wam
przeszkadzać – wytłumaczyłam się przeszukując swoją szafę w
poszukiwaniu ubrań na dzisiejszy dzień.
-
Okej – zaśmiała się – Gdzie byliście wczoraj?
Opowiedziałam
Perrie wydarzenia z wczorajszego wieczoru, a ta uśmiechnęła się i
jedyne co powiedziała to 'Cały Harry'. Nie wiem co miała na
myśli, ale nie obchodziło mnie to też. Zostawił mnie dzisiaj rano
po tym, co wczoraj robiliśmy. Znaczy całowaliśmy się tylko i
przytulaliśmy, ale dla mnie to coś znaczyło. Jak zresztą każde
zbliżenie z Harrym.
-
Jakie masz dzisiaj plany – zapytałam.
-
Zayn chce mnie gdzieś zabrać – uśmiechnęła się i
prawdopodobnie rozmarzyła.
-
W takim razie miłej zabawy.
Postanowiłam
ubrać sukienkę w czerwoną kratkę, które posiada czarną, tiulową
wstawkę powyżej piersiami, do tego czarne podkolanówki i
creepersy. Po tym jak wyprostowałam włosy weszłam do salonu, gdzie
byli już Niall, Corrine, Michael, Bruce, Noelle, Calum, Sam i Jade.
Przywitałam się ze wszystkimi krótkim 'Hej' i usiadłam na
kanapie między Sam'em, który był na tyle miły i się przesunął,
oraz Noelle.
-
Jak tam randka z Harrym? - zapytał Sam.
-
Nie byliśmy na randce – wyjaśniłam.
-
Jasneee – przeciągnął chłopak śmiejąc się, po czym wstał i
nalał sobie czegoś do picia.
Wyciągnęłam
telefon i zaczęłam przeglądać tumblra. Reblogowałam każdy
obrazek, który mi się spodobał, aż w końcu natrafiłam na
zdjęcia Harry'ego i Noelle. Zaczęłam jeszcze raz czytać artykuł
udając, że wcale mnie to nie obchodzi. Jak sobie wcześniej
obiecałam, nie mam ochoty oglądać ich zdjęć. Włączyłam stronę
główną i nagle zobaczyłam, że mam od kogoś wiadomość. Weszłam
w skrzynkę odbiorczą i zaczęłam czytać.
'Powiedz
swojemu chłoptasiowi, żeby następnym razem jak mnie gdzieś
zaprosi, nie całował tak namiętnie moich ust. /N.'
Noelle.
Nie
zauważyłam tego, że dziewczyna już nie siedziała obok mnie,
tylko patrzyła na mnie z wielkim uśmiechem z kuchni. Zablokowałam
telefon i wstałam z zamiarem porozmawiania z Harrym. Zignorowałam
głupie uśmieszki Noelle i udałam się na dół. Nie fatygowałam
się z pukaniem do kajuty Harry'ego, tylko od razu szarpnęłam za
klamkę. Na wielkim łóżku siedział Matt i pisał coś na
telefonie, a Harry stał koło szafki z alkoholami i palił
papierosa. Nigdy nie widziałam żeby palił, nawet o tym nie
wspominał. Nie wyczułam też od niego papierosów. Matt popatrzył
na mnie i z powrotem skupił się na telefonie, a Harry lekko
uśmiechnął się gasząc swojego papierosa.
-
Um Matt, czy mogłabym porozmawiać z Harrym? - zapytałam pewnym
głosem.
-
Chłopie, trafiło ci się poranne bzykanko – zwrócił się Matt
do Harry'ego, a ja skrzywiłam się na dobór słów i postanowiłam
tego nie komentować.
Harry
się zaśmiał, a żartowniś wyszedł zostawiając nas
samych.
-
Co się stało? - pyta ciepłym głosem, który mógłby mnie powalić
na kolana gdybym tylko nie była na niego zła.
-
Co się stało? Całowałeś się z Noelle! - podniosłam głos.
-
Co? Kto ci to powiedział?
-
Noelle mi to napisała – rzucałam w niego słowami.
-
Jest moją przyjaciółką Lauren. Nie całuję przyjaciół –
tłumaczył się.
-
Nie całujesz przyjaciół? To czemu mnie całujesz, a Ashtonowi
powiedziałeś, że jestem Twoją przyjaciółką?
-
Wiesz co? Nie będziesz mi wmawiać tego, że całowałem Noelle.
Możesz uważać co chcesz, nie obchodzi mnie to.
-
Jesteś dupkiem Harry. Cały czas mnie zwodzisz, wiesz? Mówisz mi,
że coś dla ciebie znaczę, ale mnie okłamujesz. A Rebecca jest
twoją marną wymówką żeby nie odpowiadać na niewygodne dla
ciebie pytania.
-
Nie mów tak o Rebecce. Nic o niej nie wiesz, więc nie wypowiadaj
się – ostrzegł mnie.
-
Tak? Ale jak Noelle mówiła o mnie niestworzone rzeczy to jedyne co
ty w tym kierunku zrobiłeś to przeniosłeś ją do innego pokoju.
Tak można na tobie polegać!
-
Nie znasz mnie, więc nie mów, że nie można na mnie polegać.
-
Właśnie o to chodzi! Nie znam cię, ale próbuję poznać. Prawda
jest taka, że nie chcesz żebym cię poznała – ściszyłam głos.
-
Znamy się dwa pieprzone tygodnie, a ty chcesz wiedzieć o mnie
wszystko. Ludzie w związku poznają się na bieżąco!
-
Nie mów o związku bo nawet w nim nie jesteśmy. Nie chcesz tego
przecież. Skoro jestem dla ciebie bezwartościowa to może
powinieneś wrócić do Rebecci? To ją powinieneś tutaj zaprosić.
Harry
rzucił szklanką z napojem przez cały pokój. Rozbiła się na
ścianie. Ciecz zabrudziła ścianę i dywan, ale widać, że chłopak
w ogóle się tym nie przejął.
-
Nie jesteś dla mnie bezwartościowa. To już chyba ustaliliśmy tak?
Jeśli nie rozumiesz mojego przywiązania do Rebecci to nie rozumiesz
nic. Taka jest prawda, przykro mi bo myślałem, że jest inaczej.
Mam podstawowe pytanie – uspokoił się – Czujesz coś do mnie?
-
Nie – wypaliłam od razu kłamiąc.
-
W takim razie po co tu jesteś? - usiadł na łóżku i schował
twarz w dłoniach.
-
Przemówić ci do rozsądku.
-
Wyzierając się na mnie z powodu pocałunku, którego nawet nie
było. Jak na osobę, która nic do mnie nie czuje, zachowujesz się
jakby było inaczej. Skoro nic do mnie nie czujesz to czemu cię to w
ogóle obchodzi? Mógłbym ją nawet pieprzyć, a ciebie nadal nie
powinno to obchodzić.
-
Nie rań mnie Harry – próbowałam ukryć łzy napływające do
moich oczu.
-
Nie ranię cię. Chyba, że mnie okłamałaś – wzruszył
ramionami.
-
Czuję coś do ciebie, okej? Jesteś cholernie wielkim dupkiem –
krzyknęłam tak, że zapewne Noelle cieszy się w kuchni z naszej
kłótni.
-
Cholernie wielkim dupkiem który coś do ciebie czuje – chłopak
zaczął powoli do mnie podchodzić.
-
O nie – wystawiłam przed sobą ręce by nie mógł podejść zbyt
blisko – Nie oszukuj mnie. Dosyć kłamstw mi już powiedziałeś.
-
Nie kłamię – odparł prawie szeptem.
-
Chcę wracać do domu. Mam dość tego wszystkiego. Ten wyjazd to był
jeden wielki błąd.
-
Poczekaj z decyzją, okej? Nie wierzę, że mówię to po to żeby
zatrzymać kogoś, ale zależy mi żebyś tutaj była.
-
Idź do diabła – pchnęłam go z całej siły, a ten się tylko
zachwiał.
-
Jeśli rzeczywiście coś do mnie czujesz to poczekaj z decyzją.
Jeśli będziesz chciała jechać odwiozę cię jutro rano. Nie będę
cię zatrzymywał i dam ci już spokój. Żadnych telefonów, pisania
czy jakiegokolwiek kontaktu.
-
To jest ostatnia rzecz Harry.
-
Mam jeszcze jedną prośbę. Mogłabyś wziąć dzisiaj Lux?
Wieczorem przyjedzie po nią Lore bo czuje się już lepiej.
-
Tak.
Z
tym słowem na ustach opuściłam jego kajutę.
***
-
Więc ja długo już jesteście? - zapytałam Jade podczas gdy Holly
zabawiał Lux w piasku.
-
Od roku, ale niewiele osób o tym wie. Moi rodzice o tym wiedzą, ale
rodzice Holly już nie.
-
To długo. Zazdroszczę wam – odpowiedziałam szczerze.
-
Tego że jesteśmy bi? - zaśmiała się.
-
Jesteście bi? Myślałam, że ...
-
Każdy tak myślał – znów się zaśmiała.
-
Przepraszam. Jak się poznałyście? - zapytałam.
-
Nie szkodzi. Byłam dziewczyną Matt'a. Nasz związek opierał się
jedynie na seksie. Zdradzał mnie z Holly, a ona nie wiedziała, że
on ma dziewczynę. Kiedyś jak Matt brał prysznic odebrałam jego
telefon, to była Holly. I tak się zaczęło. Zerwałam z Matt'em a
Holly przestała się z nim spotykać. Teraz we trójkę przyjaźnimy
się i nie mamy mu już tego za złe. Raz mieliśmy nawet trójkąt,
ale cała nasza trójka była tak pijana, że pamiętamy tylko
niektóre sytuacje.
-
Jeśli mam być szczera to skomplikowane jest wasze poznanie. Ważne
jak skończyłyście – dodałam pośpiesznie żeby nie odebrała
źle moich poprzednich słów.
Jade
zgodziła się ze mną i zaczęłyśmy temat Harry'ego, czyli temat,
który porusza każdy z kim rozmawiam. Powiedziałam jej o naszej
porannej kłótni, a ona stwierdziła żebym się nie przejmowała
Noelle bo ona już taka jest. Muszę chyba zacząć spróbować ją
ignorować.
Po
tym jak dołączyła do nas Holly, bo Lux zaczęła budować z jakąś
dziewczynką zamek z piasku, nasz temat zszedł na wszystkich
chłopaków.
-
Kogo byś pieprzyła z jachtu – zapytała Holly, a mnie zamurowało.
-
Ja … Ja chyba … chyba nie … - zaczęłam się jąkać.
-
Jesteś dziewicą? - zapytała Jade a ja skinęłam głową.
-
A ty kochanie kogo? - zapytała Jade Holly.
-
Jeśli nie kochałbym ciebie to chyba Bruce'a. Jest nieziemsko
przystojny – zaśmiała się.
-
A ty Holly?
-
Justina – zaśmiała się – szkoda, że jest gejem bo niejedna
dziewczyna by skorzystała.
-
Co? Justin jest gejem? - zapytałam zaskoczona.
-
Tak. Prawdopodobnie łączy go coś z Johnem, ale nie chcą się do
tego przyznać. Moim zdaniem są razem słodcy – wytłumaczyła
Holly.
Rozmawiałyśmy
jeszcze około godzinę, a następnie poszłyśmy do lodziarni gdzie
Lux zamówiłam pucharek lodów. To samo zamówiły dziewczyny, tyle
że większe porcje. Postanawiałam nic nie zamawiać, żeby móc
zjeść coś na jachcie. Dziewczyny wspomniały, że dzisiaj
wypływamy dalej niż robimy to zazwyczaj. Nie słuchałam za bardzo
o czym rozmawiają, ponieważ ciągle myślałam o porannej kłótni.
Jak zwykle powiedział, że mu na mnie zależy, ale nie robi nic żeby
mi to pokazać. Są to dla mnie puste słowa. Nic nieznaczące słowa.
Może powinnam wyjechać i zerwać kontakt? Byłoby prościej, ale
czy lepiej? Za bardzo jestem ciekawa jego charakteru, żeby odpuścić.
Drugą sprawą jest to, że czuję coś do niego. W końcu zaczęłam
się uwalniać do Brian'a. Nie myślałam o nim od czasu przyjazdu
tutaj. Ale wracając do spraw z Harry'm to nie mogę tak tego
zostawić. Nie wyjadę i poznam go bliżej. To jest moim celem na te
wakacje.
Wróciłyśmy
się do parku, gdzie zostałyśmy do wieczora. Harry wysłał mi
wiadomość, że Lore już jest i czeka na Lux. Oddałam dziewczynkę
Lore, która podziękowała za zajęcie się mała. Porozmawiałyśmy
chwileczkę, a następnie weszłam do swojej kajuty, gdzie zaczęłam
czytać 'Dotyk Crossa'. Po godzinie postanowiłam się
przebrać w piżamę i umyć. Nawet nie wiem, o której godzinie
zasnęłam czytając o Evie i Gideonie.
Z
rana obudził mnie dźwięk nowej wiadomości.
OD
HARRY: Zostajesz?
DO
HARRY: Tak, jeśli nie masz nic przeciwko.
OD
HARRY: Cieszę się, że zostajesz.
Zablokowałam
telefon zaraz po tym jak zerknęłam na godzinę – 8:02am.
Perrie
nie było całą noc w kajucie, ponieważ jej łóżko jest
zaścielone, a na nim leży stos ubrań dokładnie jak wczoraj.
Postanowiłam do niej napisać.
DO
PERRIE: Wszystko w porządku? Martwię się xx
Dziewczyna
nie odpisała, a ja postanowiłam dziś poleniuchować i poleżeć w
łóżku. Po godzinie do kajuty weszła zapłakana Perrie.
-
Co się stało? - wstałam i stanęłam przed dziewczyną.
-
Ta suka go pocałowała – zaczęła szlochać po tym jak się do
mnie przytuliła.
-
Kto? Kogo? - zapytałam gładząc ją po rozczochranych włosach.
-
Noelle i Zayn.
Nie
wiedziałam co mam powiedzieć bo czułam się dokładnie tak samo
wczoraj. Przytuliłam dziewczynę jeszcze mocniej. Po tym jak
dziewczyna wypłakała mi się w ramię, poszła wziąć prysznic i
powiedziała, że dzisiaj cały dzień zostaje w łóżku. Po
kilkudziesięciu minutach dziewczyna położyła się w moim łóżku
i zaczęłyśmy oglądać zdjęcia na moim telefonie. Nie chciałam,
żeby myślała o tym za dużo, więc każde mijane zdjęcie
komentowałam. Zaczęłam jej opowiadać o Audrey i Brian'ie. Na
koniec poruszyłyśmy temat rozwodu moich rodziców. Nawet Harry'emu
o tym nie mówiłam. Moi rodzice rozwiedli się gdy miałam 9 lat.
Mieszkaliśmy dwadzieścia minut od Nowego Jorku, ale mama
zadecydowała, że musimy się przeprowadzić do Waszyngtonu. Moja
mama na studiach wygrała konkurs na najlepszy biznesplan i
postanowiła wprowadzić go w życie zakładając własną firmę. Po
siedmiu latach prowadzenia jej postanowiła, że ją sprzeda. Jak się
okazało tata regularnie ją okradał i wszystkie pieniądze szły na
jego hazard. Tata prowadził klub w centrum Nowego Jorku, który
przegrał właśnie przez hazard. Do tego wszystkiego co chwilę
zdradzał mamę z barmankami. Miał też kochankę dwa lata starszą
ode mnie. Nasz kontakt ogranicza się do krótkich telefonów raz w
miesiącu. Rok temu obwieścił, że odkupił swój klub i pospłacał
wszystkie długi. Wiele razy proponował mi spotkanie, ale zawsze
odmawiałam tłumacząc się, że tak będzie lepiej. Może kiedyś
zdecyduję się na spotkanie. No właśnie, może.
Tak
czy inaczej udało mi się rozweselić dziewczynę śmiesznymi
zdjęciami z wspólnie spędzonych chwil z Audrey i Brian'em.
Następnie zaczęłyśmy oglądać zdjęcia z telefonu Perrie.
Dziewczyna również zaczęła mi dużo opowiadać o swojej rodzinie.
Jej tata prowadzi piekarnię na ich ulicy, a mama ma w piwnicy mały
zakład krawiecki. Nie ma rodzeństwa, ale chciałaby mieć.
Dokładnie jak ja.
Przed
godziną jedenastą do naszej kajuty zapukał Harry.
-
Tak? - zapytała dziewczyna.
-
Musimy z Matt'em załatwić parę spraw w Waszyngtonie. Chcecie się
wybrać z nami? Możecie coś porobić czy gdzieś się przejść
podczas gdy my będziemy załatwiać sprawy.
-
Jedziemy? - zapytała mnie Perrie.
-
Um możemy. Wezmę akurat walizkę z ubraniami żeby je wyprać i
przywieźć nowe.
Harry
zgodził się ze mną i powiedział żebyśmy za pół godziny były
na parkingu.
Perrie
pierwsza poszła do łazienki i wzięła tam szybki prysznic. Ja w
ten czas pakowałam ubrania do walizki. Po dziesięciu minutach
Perrie wyszła z mokrą głową i suszarką w ręce. Nie zdążę
wziąć prysznica, ponieważ jeśli mamy być punktualnie na
parkingu, to za dziesięć minut musimy wyjść.
Gdy
dotarłyśmy z Perrie na parking, w samochodzie siedział już Matt.
Powiedział nam że Harry poszedł jeszcze po dokumenty i za kilka
minut ruszamy. Chłopak pomógł mi włożyć walizkę do bagażnika,
a następnie zajęłam miejsce dokładnie za nim, a Perrie za
kierowcą, czyli Harry'm.
-
Wyjeżdżasz już do domu? - zapytał chłopak po tym jak zajęliśmy
miejsca.
- Nie, po prostu chcę wziąć już kilka rzeczy żebym potem nie musiała wracać z tyloma rzeczami.
Matt uśmiechnął się i puścił jakieś rockowe kawałki.
- Nie, po prostu chcę wziąć już kilka rzeczy żebym potem nie musiała wracać z tyloma rzeczami.
Matt uśmiechnął się i puścił jakieś rockowe kawałki.
Kilka
minut później przyszedł Harry i ruszyliśmy w drogę. Podczas tych
dwóch godzin, które spędziliśmy wspólnie w samochodzie słuchałam
dyskusji Matt'a i Perrie na milion różnych tematów. Co chwilę się
kłócili, a Harry prawie się dusił powstrzymując śmiech. Co
chwilę przyłapywałam Harry'ego jak spogląda na mnie we wstecznym
lusterku, a czasami on mnie. Nie mogłam się powstrzymać, ale nie
odzywaliśmy się do siebie. Po tych dwóch godzinach byłam zmęczona
brakiem słów i setkami spojrzeń, więc po tym jak Harry zaparkował
na moim podjeździe, szybko podziękowałam, a chłopak powiedział
że o 4pm będzie tu z powrotem. Miałyśmy kilka godzin dla siebie.
Otworzyłam drzwi kluczem i powiedziałam dziewczynie żeby się
gościła, a ja zaniosę rzeczy do prania.
- Mogę sobie wziąć coś do jedzenia? Umieram z głodu - zaśmiała się rozglądając uważnie.
- Jasne, mam nadzieję że wszystko znajdziesz w kuchni. Jak skończysz przyjdź na górę. Pierwsze drzwi na lewo.
- Mogę sobie wziąć coś do jedzenia? Umieram z głodu - zaśmiała się rozglądając uważnie.
- Jasne, mam nadzieję że wszystko znajdziesz w kuchni. Jak skończysz przyjdź na górę. Pierwsze drzwi na lewo.
***
-
Masz tyle pięknych ubrań - Perrie ekscytowała się dosłownie
każdą bluzką w mojej szafie.
- Jeśli chcesz to mogę ci coś pożyczyć - dziewczyna podziękowała i powiedziała że chętnie to zrobi.
Nawet Audrey, dziewczyna która kocha ubrania, nie ekscytuje się tak nimi jak Perrie. Powinnam powiedzieć Audrey, że przyjechałam na kilka godzin? Może powinnam ją poznać z Perrie? Bardzo ją lubię i myślę, że moja przyjaciółka powinna poznać przyjaciółkę Harry'ego.
- Będziesz miała coś przeciwko jak powiem mojej przyjaciółce, że przyjechałam na kilka godzin i wpadnie do nas na chwilę? - zapytałam.
- Jasne, że nie - zgodziła się, a ja wyciągnęłam telefon z zamiarem zadzwonienia do Audrey.
- Jeśli chcesz to mogę ci coś pożyczyć - dziewczyna podziękowała i powiedziała że chętnie to zrobi.
Nawet Audrey, dziewczyna która kocha ubrania, nie ekscytuje się tak nimi jak Perrie. Powinnam powiedzieć Audrey, że przyjechałam na kilka godzin? Może powinnam ją poznać z Perrie? Bardzo ją lubię i myślę, że moja przyjaciółka powinna poznać przyjaciółkę Harry'ego.
- Będziesz miała coś przeciwko jak powiem mojej przyjaciółce, że przyjechałam na kilka godzin i wpadnie do nas na chwilę? - zapytałam.
- Jasne, że nie - zgodziła się, a ja wyciągnęłam telefon z zamiarem zadzwonienia do Audrey.
***
Tak
jak podejrzewałam dziewczyny nie przypadły sobie do gustu. Audrey
jest stanowcza. Zwraca uwagę na to jak się ubiera i jak się
zachowuje. Lubi imprezować ale uważa się za dziewczynę 'z
wyższych sfer' i traktuje ludzi z wyższością. Mimo to kocham
ją i zawsze mogę na niej polegać, tak samo ona na mnie. Perrie
jest jej przeciwieństwem. Nie zwraca uwagi na to jak drogie ma
ubrania lub czy torebka i buty są znanego projektanta, a mimo to
wygląda świetnie. Jest otwarta na ludzi i lubi pomagać, co bardzo
szanuję. Miło mi się z nią spędza czas.
Gdy przyszła Audrey, Perrie przyglądała się jej z nieufnością i słuchała tego co moja przyjaciółka robiła podczas mojego pobytu na jachcie. Audrey ignorowała Perrie gdy ta ją o coś pytała lub zbywała ją banalnymi i niegrzecznymi odpowiedziami. Nie wiem czemu się tak zachowuje, ale jest mi za nią wstyd.
Gdy przyszła Audrey, Perrie przyglądała się jej z nieufnością i słuchała tego co moja przyjaciółka robiła podczas mojego pobytu na jachcie. Audrey ignorowała Perrie gdy ta ją o coś pytała lub zbywała ją banalnymi i niegrzecznymi odpowiedziami. Nie wiem czemu się tak zachowuje, ale jest mi za nią wstyd.
Teraz
znów siedzimy we czwórkę w samochodzie Harry'ego i zatrzymujemy
się koło McDonald'a. Harry bierze McZestaw powiększony, Matt jakiś
kubełek, Perrie 2forU, a ja sałatkę, zresztą jak zwykle. Harry
zignorował mój wybór i pojechaliśmy do okienka gdzie składa się
zamówienia, ponieważ Matt nie chce tracić czasu jedząc w środku
i woli to zrobić w samochodzie. Jedząc sałatkę przypomniał mi
się 'szczery dzień', który mieliśmy mieć wczoraj. Pech
chciał, że akurat się kłóciliśmy i nici z naszego
planu.
Podczas powrotu nikt nie rozmawiał. Od czasu do czasu Matt rzucił jakiś komentarz, który wspólnie ignorowaliśmy.
Godzinę i masę spojrzeń we wstecznym później parkowaliśmy na parkingu obok przystani. Wyciągnęłam walizkę z bagażnika, do której postanowiłam spakować jeszcze kilka dodatkowych rzeczy. Matt zaoferował, że weźmie moją walizkę na co się zgodziłam cicho dziękując. Harry popatrzył na przyjaciela, na walizkę i na mnie. Było to jedno z tych spojrzeń, które powodują, że czujesz w środku jakbyś coś zrobiła. Jakby mama nakryła cię wieczorem jak wykradasz słodycze z pudełka na górnej szafce w kuchni. Zignorowałam to i spuściłam wzrok na ziemię. Nie wiem dlaczego kurczę się pod jego spojrzeniem, przecież w końcu nic nie zrobiłam.
Harry wchodząc do salonu przywitał się że wszystkimi tak samo jak Matt. Z Perrie ominęłyśmy salon i od razu zeszłyśmy do naszej kajuty. Słyszałam jakieś śmiechy, a w tym jego. Harry'ego. Przez całą drogę nie miał humoru i praktycznie się nie odzywał, a teraz taka zmiana? Może to jak tak na niego wpływałam. Może wcale nie chciał żebym zostawała na tym jachcie, a jak rano przyszedł zapytać czy jedziemy z nim do Waszyngtonu to myślał, że już tam zostanę? Miał mnie dzisiaj rano odwieźć, jeżeli będę chciała wracać, a wychodzi na to, że to właśnie on tego chciał.
Podczas powrotu nikt nie rozmawiał. Od czasu do czasu Matt rzucił jakiś komentarz, który wspólnie ignorowaliśmy.
Godzinę i masę spojrzeń we wstecznym później parkowaliśmy na parkingu obok przystani. Wyciągnęłam walizkę z bagażnika, do której postanowiłam spakować jeszcze kilka dodatkowych rzeczy. Matt zaoferował, że weźmie moją walizkę na co się zgodziłam cicho dziękując. Harry popatrzył na przyjaciela, na walizkę i na mnie. Było to jedno z tych spojrzeń, które powodują, że czujesz w środku jakbyś coś zrobiła. Jakby mama nakryła cię wieczorem jak wykradasz słodycze z pudełka na górnej szafce w kuchni. Zignorowałam to i spuściłam wzrok na ziemię. Nie wiem dlaczego kurczę się pod jego spojrzeniem, przecież w końcu nic nie zrobiłam.
Harry wchodząc do salonu przywitał się że wszystkimi tak samo jak Matt. Z Perrie ominęłyśmy salon i od razu zeszłyśmy do naszej kajuty. Słyszałam jakieś śmiechy, a w tym jego. Harry'ego. Przez całą drogę nie miał humoru i praktycznie się nie odzywał, a teraz taka zmiana? Może to jak tak na niego wpływałam. Może wcale nie chciał żebym zostawała na tym jachcie, a jak rano przyszedł zapytać czy jedziemy z nim do Waszyngtonu to myślał, że już tam zostanę? Miał mnie dzisiaj rano odwieźć, jeżeli będę chciała wracać, a wychodzi na to, że to właśnie on tego chciał.
-
Nie przejmuj się nim. Nie jest dzisiaj zbytnio rozmowny –
próbowała mnie pocieszyć.
Nie
wychodziło jej to, ale mimo to uśmiechnęłam się. Perrie
wiedziała, że ten uśmiech jest przesiąknięty sztucznością, ale
nie skomentowała tego. Również się uśmiechnęła i wyszła do
łazienki. Dziewczyna wiedziała kiedy powinna coś powiedzieć, a
jedyne czego teraz potrzebowałam to cisza żeby przemyśleć kilka
spraw. 'Mógłbym ją nawet pieprzyć, a ciebie nadal nie powinno
to obchodzić'. Te słowa chodziły mi po głowie.
Ma
racje, nie powinno. Ale dlaczego jest inaczej? Prawda jest taka, że
zaangażowałam się, a wszystko wydaje się po prostu śmieszne. Jak
to możliwe, że może komuś zależeć po dwóch tygodniach
znajomości? To jest właśnie śmieszne. Moje i Harry'ego relacje, a
raczej ich brak. W jednej chwili potrafi wybuchnąć jak proch, a ja
jestem małą, łatwowierną dziewczynką, która chodzi wokół
niego z ogniem. Iskry powodują, że proch lada moment wybuchnie, a
ja razem z nim, ale czy to przetrwam? Zawsze myślałam, że jestem
silną osobą, którą nie łatwo jest zrujnować. W rzeczywistości
jest jednak inaczej. Istnieje pewna osoba, pewien student
psychologii, który mnie irytuje, a co za tym idzie – niszczy.
Irytacja zmienia się w zdenerwowanie, a to właśnie nerwy niszczą
człowieka. Jeśli ktoś dwa tygodnie temu powiedziałby mi, że
dzisiaj będę siedziała na łóżku w kajucie na drogim jachcie i
rozmyślała o tym jak osoba, do której coś czuje, krok po kroku
mnie niszczy, zaśmiałabym się prosto w twarz. Przez długi czas
zmagałam się z uczuciami do Brian'a, a w tym czasie stworzyłam
mur. Chronił mnie on przez zniszczeniem. Wiele razy widziałam jak
uczucia niszczą ludzi, a ja nie chciałam wyglądać jak oni. Nie
mogłam pozwolić żeby ktoś mnie tak urządził. A teraz co? Sama
wpuściłam Harry'ego do mojego życia. Czemu to nie może być tak
proste jak zazwyczaj bywa? Dwoje ludzi zaczyna coś do siebie czuć i
to jest początek miłości.
'Do
zakochania jeden krok'
Jeden,
ale wielki krok. Krok trudny, a czasami nawet niemożliwy. Wychodzi
na to, że w naszym przypadku tego kroku nie będzie. Harry blokuje
uczucia i nie chce mnie do siebie dopuścić tłumacząc się
Rebeccą.
Nie
mogę o tym myśleć. Sama się katuję, a to jest żałosne.
Postanowiłam zająć się rozpakowywaniem rzeczy.
Kilka
bluzek, które zabrałam wylądowały ostatnie w mojej szafie zaraz
po spodniach i sukience. Walizkę schowałam pod łóżkiem, a
następnie opadłam na łóżko i zamknęłam oczy. Byłam zmęczona.
Nie fizycznie, ale psychicznie. Przydałby mi się jakiś odpoczynek
od tego wszystkiego.
Z
zamysłu wyrwało mnie pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju wszedł
Zayn.
-
Perrie gotowa? - zapytał siadając na jej łóżku.
-
Jak słyszysz, bierze prysznic – wskazałam na łazienkę.
-
Okej, poczekam. Idziesz wieczorem na górę?
-
A co będziecie robić?
-
Z Perrie idziemy na miasto i będziemy za kilka godzin. Pewnie jak
wszyscy będą już pijani.
-
Pijecie dzisiaj?
-
Nic nie wiesz? Harry zaprosił jakieś 50 osób i robimy dzisiaj
imprezę jakiej jeszcze nie było – zaśmiał się.
-
Ja nigdy nic nie wiem.
Te
kilka słów znaczyło tak dużo. Była to sama prawda. Nie
wiedziałam tak samo, że zamiast trzech dni w Lewes miał być
tydzień na jachcie. Więc czy to po to chłopaki jechali dzisiaj do
Waszyngtonu? Żeby zaprosić tych wszystkich ludzi?
-
Więc wybierasz się? - zapytał uważnie.
-
Nie wiem. Może przyjdę na chwilę, ale nie mam ochoty na imprezę.
Zayn
kiwnął głową w czasie, w którym weszła Perrie. Chłopak
pochwalił dziewczynę i powiedział, że wygląda przepięknie.
Najwyraźniej pogodzili się. Podczas powrotu Perrie nie wypuszczała
telefonu z rąk. Cały czas z kimś pisała, a teraz wiem, że był
to Zayn. Cieszę się, że się pogodzili.
Dwie
godziny później, jak skończyłam czytać 'Dotyk Crossa',
postanowiłam przygotować się na tą imprezę. Właśnie zaczęłam
przeglądać ubrania, gdy do pokoju weszła Noelle.
-
Możemy porozmawiać? - zapytała dziewczyna.
-
Mamy o czym? Już wszystko sobie wyjaśniłyśmy – rzuciłam.
-
Tak, ale okłamałam cię mówiąc, że całowałam Harry'ego.
-
Prawdę mówiąc nie powinno mnie to obchodzić. Róbcie co chcecie –
wzruszyłam ramionami.
-
Nie bądź taką suką, okej? Byłam po prostu zła.
-
Jak na razie suką byłaś ty. Teraz ja jestem zła, więc jak możesz
to wyjdź.
-
Jak chcesz. Chciałam żebyś wiedziała, że nie całowałam go.
-
Okej, teraz wyjdź – pokazałam na drzwi.
Miałam
ją gdzieś, nie zależało mi na wyjaśnieniach. Coś czuję, że
Harry z nią rozmawiał i kazał jej to powiedzieć, bo wątpię, że
Noelle z własnej woli przyszła wytłumaczyć sprawę.
Postanowiłam
ubrać białą tunikę z Top Shopu, buty z River Island i zwykłą
czarną kopertówkę. Włosy rozpuściłam i postanowiłam ich nie
prostować. Sprawdziłam na telefonie godzinę – 9:26pm.
Słyszę
muzykę dochodzącą z góry i myślę, że impreza trwa już kilka
godzin. Gdy otworzyłam drzwi, na korytarzu było kilka osób. Dwóch
chłopaków siedziało na ziemi i pili prawdopodobnie piwo, śmiejąc
się. Niedaleko nich stał chłopak, który flirtował z dziewczyną,
a jej to odpowiadało. Jakiś koleś spał już na ziemi zaraz obok
moich drzwi. Grupka chłopaków schodziła na dół, a wśród nich
znalazłam John'a, Luke'a i Bruce'a.
-
Lauren – wybełkotał pijany Luke, po czym mnie przytulił.
-
Idź się już położyć, nie wyglądasz dobrze – poklepałam go
po plecach ignorując, że to Luke Hemmings.
-
Za to ty zawsze wyglądasz dobrze – zaśmiał się słodko i opadł
na ziemię.
-
Zasnął – poinstruował mnie Bruce.
-
Odholujemy go do pokoju – wtrącił się John, i zabrali go.
Cała
grupka chłopaków zniknęła w jednej z kajut, ja udałam się na
górę. Gdy weszłam do salonu byłam święcie przekonana, że jest
tam więcej niż 50 osób. Salon był ogromny, pięć razy większy
niż mój pokój, a cały był oblegany przez tańczących ludzi. W
tłumie odnalazłam Nialla, więc szybko do niego podeszłam. Niall,
Noelle, Corrine, Liam, Sam, Harry, Matt i Ashton siedzieli wokół
stolika. Zajęłam miejsce Między Sam'em a Ashtonem.
-
Co robicie? - zapytałam Ashtona.
-
Niesamowitą kurwa rzecz! Chcesz? - podał mi papierosa.
-
Nie palę papierosów – oznajmiłam, a wszyscy zaczęli się śmiać,
nawet Harry.
-
Kochanie, to nie papierosy – wyjaśnił Matt.
Pokręciłam
głową i odsunęłam rękę Ashtona z tym czymś.
-
Nie bądź cipą Lauren, weź tego skręta – odezwał się Niall.
-
Ale ja nigdy nie próbowałam. Co jeśli mi się coś stanie?
-
Będziesz świetnie. Weeeeeź! - marudził blondyn.
Czy
może mi się coś stać? Wszyscy są zjarani więc mi pewnie nie
pomogą. Ale zawsze mogę spróbować.
Kiwnęłam
głową.
-
Yeah! - wstał Niall kłaniając się przede mną – podajcie jej
skręta.
-
Zjedz mango – poinstruował mnie Sam.
-
Dlaczego?
-
Dostaniesz jeszcze większego haju.
Oh,
więc zrobię to. Zjem mango, a potem wezmę skręta.
Ashton
podał mi skręta kiedy kończyłam jeść kawałek mango, który
przygotował mi Sam. Wzięłam jednego bucha po czym zakrztusiłam
się, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-
Kochanie, spokojnie. Weź dym do ust, a następnie wciągnij
powietrze do płuc tak jakbyś zobaczyła mamę, która nakryła cię
na robieniu czegoś złego. Jak to robisz, powtarzaj sobie w myślach
'mama idzie'. To pomoże.
Zastosowałam
się do tego i zrobiłam dokładnie jak kazał. Zakaszlałam, ale nie
tak jak przed chwilą. Momentalnie zaczęło mi się kręcić w
głowie. Wszystko przede mną wirowało i zrobiło się śmieszne.
Popatrzyłam na Nialla i zaczęłam się śmiać. Nie wiem z czego
się śmiałam. Blondyn po tym jak złapał ze mną kontakt wzrokowy,
również zaczął się śmiać. Nie mięliśmy powodów do śmiechu,
wystarczył tylko widok osoby z naprzeciwka.
-
Ta pani już ma dobrze – wtrącił się Matt, który również
zaczął się śmiać.
-
Jedziemy z tym po trzysta – ogłosiła Corrine.
-
Po trzy buchy na głowę i podajesz kolejnej osobie – wytłumaczył
mi Sam.
Gdy
skręt wylądował w mojej dłoni wzięłam tylko jednego bucha, bo
wiedziałam, że więcej nie dam rady.
-
Ej, łamiesz zasady – krzyknął mi do uch Ashton.
-
Nie dam rady – i znów zaczęłam się śmiać.
Matt
zaczął temat swojego samochodu i wszyscy zaczęli się śmiać.
Wygląda na to, że wszystkim świat wiruje przed oczami nie tylko
mi. Muzyka w tle była zniekształcona lub po prostu taka mi się
wydawała. Nie mam pojęcia ile tak siedzieliśmy. Może minęło
kilka minut albo godzin. Jestem pewna, że na dworze się ściemniało
jak przyszłam, a teraz było kompletnie ciemno. Dołączył do nas
jeszcze John i Justin, którzy byli tak pijani i/lub zjarani, że
zaczęli się obściskiwać.
-
Ludzie, 7 minut w niebie – krzyknął Matt podnosząc swój
czerwony kubek.
Wszyscy
wydali okrzyk, nawet ja mimo że nie znałam tej gry.
Jakieś
nieznane mi osoby dołączyły do naszej gry. Brało udział jakieś
20 osób. Po chwili już wiedziałam jakie są zasady. Jedna osoba
kręci butelką i idzie z tą osobą na 7 minut do szafy, po upływie
czasu otwieramy szafę i patrzymy co uczestnicy robili. Jedna para
rozmawiała, trzy całowały się i jedna uprawiała sex. Następnie
ja kręciłam butelką. Wypadło na Ashtona.
Chłopak
wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę szafy. Upewniliśmy
się czy drzwi są dokładnie zamknięte po czym usiedliśmy
naprzeciw siebie.
-
Więc co robimy? - zapytałam.
-
Mogę cię pocałować?
Serce
podskoczyło mi do gardła. Właśnie miał mnie pocałować członek
mojego ulubionego zespołu! Kiwnęłam głową, a chłopak szybko i
gwałtownie wpił się w moje usta. Smakował piwem, mango i
marihuaną. Jego język wdał się w plątaninę z moim. Całował
dynamicznie i bardzo dobrze. Swoją lewą dłoń położył na moim
pośladku a prawą odgarniał włosy z mojego policzka. Po chwili
odsunęliśmy się od siebie.
-
Tak dobrze całujesz – wydyszałam.
-
Mówiono mi to. Ty też dobrze całujesz. Na początku nie wierzyłem
Harry'emu, ale teraz muszę go przeprosić – zaśmiał się.
-
Rozmawiałeś z Harry'm o tym jak całuję? - byłam zażenowana.
-
Rozmawialiśmy o tobie i powiedział, że lubi jak go całujesz.
-
Oh.
-
On jest zazdrosny o ciebie. A gdybyś widziała jak się na mnie
popatrzył po tym jak butelka padła na mnie. Myślałem, że mnie
zabije.
-
Harry ma trudny charakter – wytłumaczyłam.
-
Tak, ale coś do ciebie czuje.
-
Nie sądzę – zaprzeczyłam.
-
On mówi to samo, twierdzi, że nic do niego nie czujesz. Żadne z
was nie spostrzega, ze zaczyna zakochiwać się w drugim.
-
Nie jestem w stanie o tym rozmawiać. Zróbmy coś innego, ale nie
rozmawianie na ten temat.
-
Jeśli chcesz to możemy mu zrobić na złość. Bo gdy otworzą nam
szafę, my będziemy się całować.
-
Okej – bąknęłam cicho, a Ashton zerknął na swój telefon.
-
Zostało nam 30 sekund – poinformował mnie i po raz kolejny
pocałował mnie.
Tym
razem nie całował mnie tak szybko jak wcześniej, ale jego język
nadal pracował energicznie. Tak jak się spodziewaliśmy po chwili
drzwi od szafy otworzyły się, a zrobił to dokładniej Harry. Po
tym jak nas zobaczył trzasnął drzwiami i zniknął w tłumie
tańczących ludzi. Z Ashtonem przybiliśmy sobie niewidoczną
'piątkę', a ja zaczęłam żałować tego ostatniego
pocałunku. Nie powinnam grać na uczuciach Harry'ego. Musiałam go
znaleźć i wytłumaczyć wszystko.
Postanowiłam
sprawdzić łazienkę i kuchnię – nie było go tam. Jedyne miejsce
jakie przychodziło mi do głowy to jego kajuta. Jeszcze raz
przecisnęłam się przez salon i zeszłam na dół. Stanęłam przed
drzwiami Harry'ego, ale nagle usłyszałam znajomy głos, a raczej
bełkot.
-
Jest zły, lepiej nie wchodź – ostrzegł mnie Louis.
-
Poradzę sobie – zapewniłam go.
Pociągnęłam
za klamkę, ale drzwi były zamknięte.
-
Harry – zawołałam na tyle głośno, że mnie usłyszał.
-
Zajęte do chuja – krzyknął.
-
Proszę otwórz – wręcz błagałam.
Harry
otworzył drzwi i stanął przede mną ze szklanką z jakimś piciem.
-
Musimy porozmawiać – zaczęłam, ale chłopak położyła palec
wskazujący na moich ustach.
-
Tak, musimy …
______________
I'm so so sory!!!
Wiem, rozdział miał się pojawić wczoraj o 20, ale musiałam dokonać w nim pewnych zmian. Miały to być dwa osobne rozdziały, ale bardziej rozbudowane. Jeden z nich byłby nudny, a nie chciałam na to pozwolić. Musiałam więc powyrzucać kilka wątków i pozmieniać niektóre rzeczy :(
Mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu :) Jestem z niego zadowolona, mimo, że mogłam go lepiej napisać :)
Nie pozostaje mi nic innego jak się z Wami pożegnać.
Miłego weekendu x
See ya! x
Długie to.... jednak akurat mi to nie przeszkadza :) Polubiłam to opowiadanie i na pewno zostanę na dłużej :) z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://defend-zaynmalik.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Liebster Blogger Award,
OdpowiedzUsuńhttp://incubus-fanfiction.blogspot.com/2015/01/nominacje.html
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co wyniknie z tej rozmowy ;)
Czekam na kolejny.
hope---fanfiction.blogspot.com
świetne *-*
OdpowiedzUsuńuwielbiam ff o Harrym xx
I czekam na next xd
Zapraszam:) --> http://nothinglikeusm.blogspot.com