28 lipca 2014

4. Zawsze dostajesz co chcesz?

Stanęłam przed lustrem i stwierdziłam, że wyglądam idealnie. Biała sukienka do kolan z rękawem 3/4 i niewielkim dekoltem wyglądały na mnie dobrze. Nigdy nie przepadałam za ubraniami w kolorze bieli, ale Audrey mnie przekonała do jej kupna.

- Jakoś nie widzę siebie w tej sukience na kolacji u Jasona.
- Co ci się w niej nie podoba? - zapytała.
- Kolor.
- Ten kolor mówi: "JESTEM NIEWINNA I NIE ZAMIERZAM POWTARZAĆ IMPREZY Z TOBĄ HARRY" - obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Proszę nie mieszajmy do tego Harry'ego.
- Ale będzie się na ciebie gapił i może będzie chciał to powtórzyć? - zapytała sarkastycznie.
- W takim razie kupujemy.

Do sukienki dobrałam sandałki na obcasie w kolorze beżowym i kopertówkę w tym samym kolorze. Co jeśli Audrey miała rację co do Harry'ego? Co jeśli będzie chciał żebym została czy coś? Może też wymyślić coś na poczekaniu. Byłby do tego zdolny? Przez te dwa dni praktycznie o nim nie myślałam. Tylko w sytuacjach kiedy Audrey o niego pytała, więc dlaczego teraz ogarnia mnie taka panika? W głębi duszy bałam się również tego, że Harry wspomni na kolacji o tym, że byłam w lekkim stanie upojenia alkoholowego. Kogo ja oszukuję? To nie było lekkie upojenie. Jakby mama się dowiedziała, na pewno miałabym z głowy jakiekolwiek wyjście z domu do końca wakacji. Może Harry nie zrobi mi tego. Na szczęście mama odpuściła mi karę za to że okłamałam ją w sprawie imprezy w hotelu, na którą zaprosił mnie Harry.
- Lauren, idziesz? - zapytała mama wychylając się zza progu drzwi do mojego pokoju.
- Tak - uśmiechnęłam się i dłońmi wygładziłam sukienkę.
Zabrałam kopertówkę z łóżka i zeszłam za mamą ze schodów. Sprawdziłyśmy czy światła w basenie są wyłączone i ruszyłyśmy w stronę samochodu.
- Cześć Neal - przywitałam się z kierowcą samochodu.
Neal jest szoferem mamy. Uważam, że to lekka przesada zatrudniać szofera żeby odwoził ją do pracy, czy tak jak dzisiaj - na kolację. Był dość przystojny. Czarne włosy lekko kręcone dodawały mu uroku. Miał około 25 lat i z tego co wywnioskowałam z naszej dawnej rozmowy ma dziewczynę i zamierza się jej oświadczyć w niedalekiej przyszłości, lub już to zrobił.
- Wycisz telefon kochanie - upomniała mnie mama.
Wyciągnęłam telefon z kopertówki i wyciszyłam go. Mama nigdy nie lubiła gdy podczas posiłku dzwonił telefon, a nie daj Boże ktoś by go odebrał.
Po dziesięciu minutach Neal parkował na podjeździe. Jason kupił nowy dom by mieć niedaleko do pracy. Wcześniej gdy do niego jeździłyśmy, droga zajmowała około godziny.
- Neal będziemy wracać koło 23. Dam ci jeszcze znać - uprzedziła go mama dając mu napiwek w wysokości dwudziestu dolarów.
- Miłej kolacji - otworzył drzwi najpierw mamie, potem mi.
Obie skinęłyśmy głową i również życzyłyśmy miłej kolacji z jego rodzicami, gdzie się wybierał.
Wygładziłam sukienkę po raz kolejny i razem z mamą podeszłyśmy do drzwi i cicho zapukałyśmy.
- Miło mi was widzieć dziewczyny - przywitał nas Jason.
Mamę zamknął w przyjacielskim uścisku, a mi podał rękę.
Po uprzejmym wymienieniu kilku zdań, Jason zaprowadził nas do jadalni. Swoje miejsce zajmowała już Lore i Lux w swoim foteliku. Harry'ego nigdzie nie było. Może ma ten swój kolejny dzień i nie zejdzie do nas na kolację? Chciałam zobaczyć jego reakcję na mój widok. A co jeśli mnie nawet nie pamięta? Może byłam tylko kolejną dziewczyną z imprezy? Ta myśl mi się nie podobała i postanowiłam ją wyrzucić z mojej głowy.
- Za niedługo dołączy do nas Harry - wyjaśnił Jason patrząc się na mnie.
Czy Harry mu coś powiedział? Czy może sam się domyślił? Przecież obydwoje zniknęliśmy na cały wieczór. Moja mama też się mogła wygadać, ponieważ jej powiedziałam, że spędziłam wieczór towarzysząc Harry'emu na imprezie. Wczoraj rozmawiała z Jasonem przez telefon w kuchni gdy ja oglądałam telewizję w salonie.
- Na co masz ochotę Lauren? - zapytał Jason trzymając szklankę w dłoni.
- Sok pomarańczowy wystarczy - uśmiechnęłam się.
- Przykro mi, ale Lux przed kolacją go wypiła - wzruszyła przepraszająco ramionami Lore.
- Woda wystarczy - nalałam pełną szklankę.\
- Może poczekamy na Harry'ego z kolacją? - zapytała mama gdy jakaś kobieta wchodziła do jadalni z półmiskiem.
- Harry będzie za jakieś pół godziny, ale będzie potrzebował czasu na odświeżenie się i przebranie. Częstujcie się czym tylko chcecie dziewczyny - wskazał na stół.
Sama kolacja trwała dość krótko. Jason co chwilę pytał się mnie jak mi minął pierwszy rok w szkole średniej. Wspomniałam o wczorajszym zakończeniu roku i o tym jak bardzo czekałam na tegoroczne wakacje. Odpowiedziałam na kilka pytań, po czym Jason przeniósł uwagę na moją mamę. Tematem ich rozmowy byli pracownicy i plany dotyczące nowej siedziby głównego biura ich partii, która znajdowała się w Nowym Jorku. Oznaczało to przeprowadzkę tam, ponieważ moja mama musiała być w pracy codziennie, a dojeżdżanie do niej z Waszyngtonu byłoby niemożliwe. Muszę z nią o tym porozmawiać gdy będziemy już w domu. Po kolacji Lore poszła do swojej sypialni przepraszając nas za to. Leci wcześnie rano do swojej mamy, która mieszka w Dallas.
- Położyć Lux do spania? - zapytała gdy zasuwała krzesło.
- Zajmę się nią - podeszłam do dziewczynki i wyciągnęłam ją z fotelika.
Lux objęła moją szyję . Jason powiedział żebym poszła do salonu i jeżeli chcę - pobawiła się z nią. Postawiłam dziewczynkę na ziemi i zasunęłam za sobą krzesło kładąc na nim kopertówkę.
- Idziemy kochanie - zwróciłam się do dziewczynki i chwyciłam jej malutką rączkę. Gdy tylko weszłyśmy do salonu, Lux puściła moją dłoń i pobiegła w stronę wielkiej skrzyni z zabawkami, która była obok rzeźby w tyle salonu. Usiadłam na kanapie, a Lux po chwili przyniosła klocki. Usiadła na ziemi i zaczęła budować wierzę. Po chwili gdy dziewczynka nie dosięgała góry, wzięłam ją na ręce. Podawałam małej klocki, a ta umieszczała je coraz wyżej, ciesząc się coraz bardziej.
- Tyle - powiedziała troszkę niewyraźnie.
Postawiłam ją na ziemi i zaczęłyśmy burzyć wierzę. Po paru minutach odłożyłyśmy wszystkie klocki do skrzyni. Lux wyciągnęła jeszcze puzzle, które z tego co widziałam nie miały dużo elementów i powinnyśmy je ułożyć w ciągu kilku minut. Lux usiadła w tym samym miejscu, a ja obok niej. Wyciągnęła puzzle z pudełka i zaczęła układać. Nagle usłyszałam, jak ktoś otwiera drzwi frontowe.
- Stary kurwa to nie jest jakaś gra - to był Harry.
Spięłam się trochę i modliłam, żeby mnie nie zobaczył w tej chwili.
- On to zaczął, a ja skończę - nie powinnam podsłuchiwać - Chce ze mną pogadać jutro o 10 u Kate - jakiej Kate? - Kurwa skopię mu dupę to się chuj nauczy nie wtrącać do nieswoich interesów.
Nagle głos ucichł i było słychać stąpanie po schodach.
Harry ma jakieś interesy. I ktoś wszedł mu w drogę, co mu się nie spodobało. A jak to jakieś ciemne interesy? Co jeśli ktoś pomyśli, że jestem koleżanką Harry'ego i będzie chciał mnie zabić bo będzie jego wrogiem? Boże, Boże, Boże!
Dobra, przesadzam. Naoglądałam się za dużo filmów. Może to być każdego rodzaju interes. Owszem, był wkurzony, ale to raczej nie jest nic poważnego, bo kto prowadzi taką rozmowę telefoniczną gdy w jego domu są goście?
- Spać - wyciągnęła w górę ręce Lux sygnalizując, że jest śpiąca.
Wzięłam ją na ręce i odłożyłam puzzle do skrzyni.
- Czy mogę ją położyć do spania? - zapytałam gdy weszłam do jadalni.
- Jeśli tylko chcesz - uśmiechnął się Jason - Razem z twoją mamą przeniesiemy się do salonu gdybyś nas szukała.
Ściągnęłam sandały i zaniosłam je pod drzwi frontowe. Nie wiem czy byłabym w stanie wyjść w nich na górę, niosąc Lux na rękach. Mała owinęła ręce wokół mojej szyi i zaczęła zasypiać na moim ramieniu. Weszłam po schodach na górę i zaczęłam się rozglądać. Nie wydaje mi się aby pokój z motylkami na drzwiach należał do Harry'ego albo Jasona. Powoli otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się pokój w różowym kolorze. Był bardzo przytulny, chociaż jak na dziecko zbyt poważny.
Rozebrałam małą i przebrałam w piżamkę, która była w małe księżniczki Disneya.
- Dobranoc Lux - ucałowałam jej główkę i przykryłam małą kołderką.
- Pa - przytuliła mnie mocno.
Zgasiłam małą lampkę, która była na stoliku obok łóżeczka.
- Boje się - mała zaczęła panikować.
Ustawiłam lampkę tak, by dawała małą poświatę na podłogę.
- Śpij dobrze kochanie - ucałowałam ją kolejny raz w główkę.
Podeszłam do okna balkonowego i spojrzałam przez nie. Widok zapierał dech w piersiach. Słońce akurat zachodziło tworząc wspaniałe kolory na niebie. Widok na całe miasto również był niesamowity.
- Doblanoc Laulen - usiadła Lux.
- Śpij - podeszłam do niej i znów przykryłam.
- Psyjedziesz jutlo?
- Tak, dobranoc Lux.
Mała mi nie odpowiedziała tylko odwróciła się do ściany. Ostatni raz rzuciłam okiem na oszałamiający widok na miasto i zasunęłam zasłony.
- Wzruszające - cichy chrapliwy głos zaskoczył mnie.
Właściciel tego o to seksownego głosu był oparty o framugę i O MÓJ BOŻE! Miał owinięty ręcznik wokół bioder.
- Harry?! - pisnęłam cicho z zakrytymi oczami.
- Obudzisz ją, chodź - podszedł do mnie i ujął moją rękę - Możesz patrzeć - dodał cicho.
- Gdzie idziemy?
- Do mnie do pokoju.
Szliśmy wzdłuż korytarza, aż doszliśmy do drzwi które znajdowały się na końcu po prawej stronie. Harry otworzył drzwi i przepuścił mnie bym weszła pierwsza. Gentelman. Jego pokój był dość duży, ale ciemny. Na ścianie czarnym markerem zostały wypisanie teksty piosenek, cytaty, powiedzenia i sama do końca nie wiem co jeszcze. Na ścianie wisiał wielki plakat zespołu Oasis promujący trasę koncertową z 2002 roku. Nie zauważyłam żadnych lampek obok dużego łóżka, więc odsunęłam zasłony. Do pokoju nie padało za wiele światła, ponieważ słońce prawie schowało się za ogromnymi wieżowcami Waszyngtonu. Obok łóżka stało biurko, którego praktycznie nie było widać spod stosu książek, notatników i porozrzucanych płyt. Z laptopa, który był położony na te wszystkie rzeczy leciała cicha muzyka. Nie rozpoznałam wykonawcy choć słyszałam tę piosenkę.
Harry podszedł do szafy, która stała naprzeciw łóżka i wyciągnął z niej szare spodnie dresowe i biały podkoszulek. Kolejny raz zakryłam oczy gdy chłopak zaczął się przebierać.
- Jesteś taka wstydliwa - zaśmiał się i kolejny raz odsłonił mi oczy.
- A ty za to nie masz wstydu. Nie schodzisz na dół na kolację?
- Kolację już zjadłem. Nasi rodzice teraz siedzą w salonie i piją pewnie wino jak zwykle.
- Jak zwykle? - o co mu chodziło?
- Za każdym razem jak się spotykają piją wino. To miałem na myśli - wyjaśnił zmieniając muzykę w laptopie.
- Możesz włączyć światło?
- Chciałabyś mnie zobaczyć?
- Jesteś taki skromny - zaśmiałam się cicho.
- Masz ochotę na jakiś film?
- Będziemy oglądać film? - zdziwił mnie.
- Możemy też robić coś innego - usiadł koło mnie, a nasze uda się stykały.
- Jednak wolę film - odsunęłam się.
- W takim razie wybierz coś, a ja pójdę po coś do picia - wskazał ręką na laptop.
Chłopak wstał i wyszedł zamykając za sobą drzwi, a ja podeszłam do laptopa i zaczęłam przeszukiwać jego płyty z filmami. Po kilku minutach znalazłam idealny film. Włożyłam płytę do laptopa i zatrzymałam film na pierwszej sekundzie. To trochę dziwne, że chłopak ma taki film w swojej kolekcji.
- Może być sok jabłkowy? Chyba, że wolisz piwo - zapytał gdy wszedł.
- Sok. Dziękuję - podał mi szklankę.
- Pomyślałem, że będziesz głodna, więc zrobiłem popcorn - postawił miskę na łóżku.
- Zjadłam obiad Harry - zaśmiałam się i upiłam łyk.
Nie przepadam za sokiem jabłkowym. Włączyłam film a Harry wziął garść popkornu. Położył się i poklepał miejsce obok siebie. Niepewnie położyłam się obok. Przecież parę dni wcześniej zasnęłam z nim w jednym łóżku.
- Pamiętnik? - zapytał zaskoczony.
- Jeśli chcesz możesz zmienić - chciałam usiąść, ale położył rękę na mojej talii i przytrzymał mnie w miejscu.
- Może być - uśmiechnął się, ale poczułam jak jego ciało spięło się gdy rozpoznał film.
Po co w takim razie ma go w swojej kolekcji? Jeśli ktoś nie lubi jakiegoś filmu to nie trzyma go w swojej kolekcji. To znaczy ja tak robię. Jego ręka nadal spoczywała na mojej talii tyle, że teraz nie przyciskał mnie do pościeli.
Kiedy Allie znalazła w gazecie zdjęcie Noah i jego domu, a Harry nadal trzymał rękę na mojej talii postanowiłam coś zrobić. Teraz jego ręką oplata moją talię, a jej właściciel leży tak blisko, że cały bok jego ciała dotykał mojego. Przysunęłam dłoń bliżej jego. Gdy film miał się kończyć, nasze dłonie dzieliło tylko kilka milimetrów. Jednym ruchem Harry zamknął moją dłoń w swojej dużej i lekko ścisnął.
Zaczęłam się śmiać cicho, a Harry popatrzył na mnie tak, jakby wyrosła mi co najmniej druga głowa.
- Co? - zatrzymał film.
A przy okazji puścił moją rękę.
- Zawsze dostajesz to co chcesz? - zapytałam dalej się śmiejąc.
- Zależy o co dokładnie pytasz - poruszył komicznie brwiami.
- O wszytko.
- Chodzi ci o to, że zarzuciłem rękę na twoje ciało właśnie tak? - znów objął mnie.
- Właściwie to tak - byłam dziś dość odważna.
Ostatnim razem alkohol wywołał u mnie taką odwagę, a dzisiaj?
- Czy muszę odpowiadać? - zapytał sarkastycznie.
Leżeliśmy w ciszy. Harry nie włączył filmu tylko patrzył w sufit.
- Czy mogę cię jeszcze o coś zapytać? - niepewnie na niego popatrzyłam.
Po kilku sekundach, które trwały chyba dłużej niż zazwyczaj, popatrzył się na mnie i kiwnął głową.
- Dlaczego się tak zachowujesz?
- Jak?
- Zachowujesz się jakbyśmy znali się dużo dłużej niż te kilka dni.
- Próbuję być miły - wyjaśnił.
- Czy każdą nowo poznaną dziewczynę zapraszasz do łóżka?
- To chyba ty mnie pierwsza zaprosiłaś do łóżka w hotelu - zabrał rękę.
- Ale byłam pijana - mój głos stał się nieco piskliwy.
- Ja dzisiaj też w pewnym sensie jestem - zaśmiał się i jego ręka wróciła na moją talię - Nie chcesz wiedzieć co mam na myśli. Do tego gdyby ci się to nie podobało to strąciłabyś ją.
- Czemu nie było cię na kolacji? - zapytałam kolejny raz z odwagą wymalowaną na twarzy.
- Czy to jakieś przesłuchanie? - teraz on się cicho zaśmiał.
- Nie - i dołączyłam do niego śmiejąc się.
- Byłem gdzieś, gdzie mój ojciec nie chciałby mnie zobaczyć.
Postanowiłam się nie pytać co to za miejsce, ponieważ jego żart o przesłuchaniu mógłby stać się realny. Chłopak włączył film uznając, że skończyliśmy temat. Zamknęłam oczy by chwilę pomyśleć. Jeśli Harry nie chciałby być tak blisko mnie, to nie robiłby tego. Mi się to całkiem podoba, tyle że czuję się nieswojo. Znamy się kilka dni, a ja mu pozwalam mnie obejmować. Czuję się dobrze gdy to robi, ale czuję się też łatwa. Czy taka jestem? Czy jestem łatwa? Z drugiej strony nie robimy przecież nic złego.
- Śpisz? - zapytał gdy usłyszała jak film się kończy.
- Nie - uśmiechnęłam się i odgarnęłam pasma włosów, które spadły na moje czoło.
- Masz ochotę popływać? - zaskoczył mnie.
- Nie mam stroju - nie bardzo chciałam iść do basenu o godzinie 22 z Harrym.
- Nie możesz zadzwonić po swoją wróżkę? - widząc moją zmieszaną minę dokończył - Audrey jej chyba było.
Ah tak, o kogo innego mogło mu chodzić?
- Audrey jest zajęta dzisiaj wieczorem - skłamałam - Musielibyśmy jechać do mnie do domu po strój - może to go zniechęci.
- Mamy czas - ten chłopak nie odpuści.
W sumie co złego może się stać? Chociaż lepiej będzie gdy popływamy u mnie.
- Skoro i tak musimy jechać do mnie po strój, to możemy tam popływać - zaproponowałam.
- Twoja mama się zgodzi?
- Wyjaśnię jej potem. Powiem teraz, że źle się czuję i że mnie odwieziesz do domu, okej? - popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Jasne, idź uprzedź mamę, a ja spakuję potrzebne rzeczy.
Wyszłam z pokoju Harry'ego kierując się na dół. Weszłam do salonu i zastałam mamę, która była lekko pijana tak samo jak Jason.
- Mamo, Harry zaproponował, że odwiezie mnie do domu. Nie musisz się spieszyć.
- Właściwie to Jason zaproponował nam nocleg. Możesz jechać do domu, ale jeśli Harry będzie chciał u nas nocować - to tylko w pokoju gościnnym - zaśmiała się.
Zignorowałam to i podziękowałam jej. Pożegnałam się też z nimi i poszłam do Harry'ego do pokoju i zapukałam.
- Nie musisz pukać - otworzył drzwi gdy się przebierał.
- Cholera! - znów zakryłam oczy.
- Jak zwykle wstydliwa - tym razem nie odkrywał mi oczu, tylko poprowadził do łóżka gdzie mogłam usiąść.
- A ty jak zwykle nie masz wstydu - odgryzłam się.
Harry szybko przebrał się w czarne spodnie i bordową koszulę, a do tego czarne conversy. Zeszliśmy na dół po schodach, a przy drzwiach ubrałam moje sandały.
- Dobranoc - krzyknęłam, ale nie doczekałam się odpowiedzi.
Harry poprosił bym zaczekała na podjeździe, gdy w tym czasie on pójdzie do garażu po samochód. Po chwili drzwi garażowe się podniosły, a moim oczom ukazało się piękne czarne Audi.
- Wsiadaj - uśmiechnął się gdy zauważył, że przyglądałam się pojazdowi.

Chłopcy i ich zabawki.

** Pokój Lux: OBRAZEK
*** Pokój Harry'ego: OBRAZEK
**** Samochód Harry'ego: OBRAZEK
_________________________
Przepraszam za tak długie oczekiwanie na rozdział. Po pierwsze nie miałam weny i przez ponad tydzień napisałam pięć zdań. Dopiero wczoraj się zawzięłam usunęłam tamte wypociny i zaczęłam od nowa. Postaram się dodać niedługo rozdział xx W zakładce BOHATEROWIE pojawił się Neal.
Miłego dnia :)

1 komentarz:

  1. świetne ff! nie moge sie doczekac kolejnych rozdziałów! :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze motywują do dalszego pisania :)