22 czerwca 2014

2. Czego chcesz Harry?

Harry wziął mnie na ręce i posadził na wysokiej komodzie obok umywalki przenosząc ręce na moje koturny. Powoli zaczął odpinać sprzączkę przy pasku na mojej kostce, po czym zsunął je z moich stóp.
- Zaczniemy od tych butów - szepnął mi do ucha po czym odrzucił je na bok.
- Schowaj je gdzieś. To moje ulubione buty.
Bez marudzenia podniósł je i schował do ostatniej szuflady w komodzie, na której aktualnie siedziałam, po czym zasunął ją cicho.
- Napijmy się czegoś - powiedziałam.
- Nie wiem czy wytrzymasz kolejny łyk - zaśmiał się.
- Spokojnie mam mocną głowę.
- Po jednej szklance ledwo co chodzisz, a to już moja trzecia dzisiaj.
- Bo ty jesteś przyzwyczajony - wyrzuciłam ręce w górę.
- Możemy się napić, ale na pewno nie tego - pomógł mi zejść z komody.
Weszliśmy do salonu gdzie nadal trwała impreza w najlepsze. Był większy nieporządek i chaos. Muzyka była głośniejsza, a ludzie bardziej pijani. Gdzie ja się w ogóle znajduję? Jakby się mama dowiedziała, to miałabym szlaban na miesiąc jak nie więcej. Nie daj Boże trafią moje zdjęcia do prasy przez co ośmieszę mamę. Nie mogę sobie na to pozwolić. Pewnie zmartwiona szuka mnie po hotelu. Brian też się pewnie martwi, ale pieprzyć go!
- Słyszysz Lauren? - wyrwał mnie z moich myśli Harry.
- Emmm... Przepraszam, zamyśliłam się. O co chodzi?
- To Matt, to on zorganizował imprezę - powiedział Harry.
- Miło mi cię poznać. Jestem Lauren - wystawiłam rękę.
- No siema - zignorował ten gest i zamknął mnie w swoim uścisku.
- Szybki numerek w łazience? - zapytał Matt.
- Co proszę? - jeśli to propozycja ...
- No ty i Harry - popatrzył na chłopaka w lokach wymownym spojrzeniem.
- Kurwa tobie stary to tylko jedno w głowie - podsumował Harry po czym Matt odszedł.
Matt był naprawdę przystojny. Nie w moim typie, ale nadrabia wyglądem.
- Więc napijemy się w końcu? - zapytałam kolejny raz.
- Na co masz ochotę? Wódka, piwo, whiskey, wino, gin, tequila?
- A ty?
- Ja chyba wezmę piwo - odpowiedział po krótkim namyśle.
- W takim razie dla mnie też.
Harry przeszedł przez tłum tańczących ludzi aż dostał się do kuchni. Po kilku minutach pojawił się z dwoma piwami Budweiser.
- Może być takie? - zapytał.
Kiwnęłam głową po czym wzięłam łyka.
- Smakuje ci? Nie wszystkie dziewczyny lubią piwo.
- Musi być dobre - uśmiechnęłam się lekko krzywiąc z powodu smaku piwa.
- Co do kociołku też tak powiedziałaś - wziął łyka.
- A co mam innego powiedzieć? - wzruszył ramionami i pociągnął mnie w stronę ogromnego narożnika.
Usiedliśmy na skraju i w milczeniu obserwowaliśmy bawiące się towarzystwo.
- Więc dlaczego psychologia? - zapytałam bez chwili namysłu.
- Sam nie wiem. Tak wyszło.
Rozmowny to on za bardzo nie był. Wyciągnęłam telefon z kopertówki, której o dziwo nie zapomniałam z toalety i sprawdziłam wiadomości i połączenia. 6 nieodebranych połączeń i 22 wiadomości.

OD BRUCE: Lauren przepraszam.

OD BRUCE: Nie powinnaś tego widzieć.

OD BRUCE: Przepraszam Lauren okej?

OD BRUCE: Odpisz.

OD BRUCE: Albo odbierz ten telefon.

Na tej wiadomości skończyłam, a pozostałe usunęłam upewniając się czy aby nie są to wiadomości od mamy. Zablokowałam telefon i wsunęłam go do kopertówki. Muszę ją schować tam gdzie buty by gdzieś mi nie zginęła. Dokończę to piwo i pójdę do toalety. Z całej butelki ubyło zaledwie kilka łyków. Harry kończył swoje piwo i zapewne chwyci za następną butelkę. Pociągnęłam jeden łyk, drugi, trzeci, piąty, siódmy, dziesiąty aż opróżniłam 2/3 butelki.
- Wow dobra jesteś - postanowił skomentować Harry.
- Muszę iść do toalety - powiedziałam gdy dumna odstawiłam pustą butelkę na pobliski stolik.
- Poradzisz sobie sama? - zapytał.
- Myślę że tak.
Odwróciłam się zabierając kopertówkę i udałam się w stronę łazienki.
- Znów kibel? Gdzie tym razem Harry - zapytał Matt znienacka.
- Emm ... Siedzi na kanapie - wskazałam.
- Czemu nie idzie z tobą?
- Ale po co ma iść ze mną? - zapytałam niepewnie.
- No chyba nie potrzebujecie publiki żeby się pieprzyć, nie?
- My się nie pieprzymy - zaprotestowałam.
- Harry to pieprzony facet, a facetowi tylko jedno w głowie.
- Przepraszam ale muszę iść do toalety - musiałam jak najszybciej to zakończyć.
- Zwołać Harry'ego?
- Nie, nie trzeba - rzuciłam po czym szybko zamknęłam za sobą drzwi.
Co za chamstwo! To nie jego interes gdybym nawet się pieprzyła z Harrym. Czułam alkohol płynący w mojej krwi przez co dużo trudniej chodziło mi się niż wcześniej. Dobrym pomysłem byłoby zyskanie pary legginsów, podkoszulka i vansów. Czułabym się bardziej komfortowo niż w sukience sięgającej dużo powyżej kolana i nagich stopach. Nie ma szans bym znalazła te rzeczy w hotelu więc postanowiłam skorzystać z mojej jedynej pomocy.
Audrey!
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do mojej przyjaciółki.
- Cześć kochanie! Jak się bawisz? - zaśmiała się Audrey.
- Bywało lepiej. Opowiem ci jutro a teraz mam do Ciebie prośbę. Mogłabyś przynieść mi legginsy, jakąś bluzkę i vansy? Muszę się przebrać - wyjaśniam.
- Coś się stało? - zapytała.
- Nie ... To znaczy tak, ale to nie rozmowa na telefon.
- Emm jasne. Będę za 15 minut. Gdzie dokładnie mam ci je przynieść?
- Jestem w hotelu tym co Katie robiła urodziny, w pokoju numer 232 - poinformowałam ją.
- Okej to pa - rozłączyła się.
Zabrałam koturny i kopertówkę z dolnej szuflady w komodzie i wyszłam z łazienki.
Pokierowałam się w stronę narożnika gdzie zostawiłam Harry'ego. Rozejrzałam się po salonie i kuchni ponieważ chłopaka nie było na poprzednim miejscu. Po rozglądnięciu się zauważyłam że zrobiło się dużo więcej przestrzeni w apartamencie.
- Ej ty - usłyszałam głos zza moich pleców - gramy w prawdę wyzwanie na tarasie, dołączysz się?
- Jasne - miałam nadzieję, że zastanę tam Harry'ego.
- Katherine teraz ty - powiedział chłopak w blond włosach.
Dziewczyna wskazała na chłopaka w czarnych włosach po czym zapytała się czy ten wybiera prawdę czy wyzwanie.
- Prawdę - zaśmiał się.
- Nie bądź cipą! - krzyknął Harry.
- Spierdalaj - odpowiedział chłopak.
- Odwołaj to kurwa! - wstał Harry.
- Obydwaj się uspokójcie! - krzyknął jakiś chłopak.
Chłopak w czarnych włosach momentalnie zajął swoje miejsce, a Harry jeszcze chwilę coś mruczał pod nosem aż popatrzył się na mnie.
- Więc w takim razie, z iloma dziewczynami z tego towarzystwa pieprzyłeś się? - zapytała Katherine.
Czarnowłosy chłopak zaczął liczyć na palcach. Nie było nas dużo, bo tylko sześć dziewczyn i pięciu chłopaków w tym Harry.
- Cztery dziewczyny - odpowiedział chłopak.
- Z kim - była zaskoczona Katherine.
- To już drugie pytanie - sprostował czarnowłosy chłopak.
- Dobra Zayn teraz ty - powiedział ktoś. Więc to był Zayn. Był bardzo przystojny.
- Emm ty - wskazał na mnie - jak masz na imię - zapytał Zayn.
- Lauren - odpowiedział Harry, czym byłam naprawdę zaskoczona, ponieważ nie spodziewałam się tego.
- Prawda czy wyzwanie? W sumie nikt cię nie zna więc wyzwanie - to chyba ja powinnam wybrać, a nie on.
- Skoro nikt mnie nie zna to nie powinno być pytanie? - zapytałam.
- Nie - uśmiechnął się Zayn - jak znasz Harry'ego, a on ciebie to go pocałuj - chyba się przesłyszałam.
- Co? Nie! - zaprotestowałam.
- Nie ma sprzeciwów - poinformował mnie Zayn.
- Dlaczego nie? - to pytanie wypłynęło z ust chłopaka, którego miałam pocałować, za co byłam mu wdzięczna.
- Takie są zasady - odpowiedział Zayn wzruszając ramionami.
- Nie ciebie pytam. Dlaczego nie chcesz mnie pocałować?
- Bo się nie znamy - wyjaśniam chłopakowi.
- Jak to nie znamy się? - zapytał.
- Znamy się jakąś godzinę - odpowiedział pewny siebie.
- Dobra niech ci będzie - wyrzuciłam ręce w górę.
Wstałam ze swojego miejsca czyli podłogi na której wszyscy siedzieli i usiadłam naprzeciw Harry'ego.
Przybliżyłam usta do jego ust z zamiarem zakrycia jego zwycięskiego uśmieszku. Pocałunek był zwykły i polegał na zetknięciu się ust. Nic nadzwyczajnego i uczuciowego.
- Nie tak Lauren - wiedziałam to od początku Zayn, wiesz?
Nagle usłyszałam dźwięk nadchodzącego połączenia. Rzuciłam się w stronę gdzie leżała moja kopertówka. Zanurzyłam rękę w jej wnętrzu i wyciągnęłam źródło dźwięku.
- Halo? - odebrałam.
- Może otworzysz drzwi - to była Audrey.
- Wejdź. Już idę - rozłączyłam się.
- Zaraz przyjdę, grajcie beze mnie - uśmiechnęłam się.
- I beze mnie - powiedział Harry, po czym podążył za mną do wnętrza apartamentu.
- Czego chcesz Harry? - zapytałam gdy weszliśmy do środka.
- Niczego - wzruszył ramionami.
- Więc dlaczego wyszedłeś razem ze mną?
- Żeby ci się nic nie stało - wyjaśnił.
- Co proszę? - byłam pijana, a do tego zniesmaczona faktem iż musiałam pocałować Harry'ego w usta, więc nie byłam w nastroju na żadne gierki.
- Czuję się za ciebie odpowiedzialny - próbował się usprawiedliwić.
- Odpowiedzialny? - zapytałam niepewnie.
- Tak - krótko i na temat.
Nienawidziłam takich monotematycznych odpowiedzi.
Odwróciłam się w stronę drzwi, gdzie stała już Audrey bacznie przyglądając się mnie i chłopakowi z burzą loków.
Podeszłam do przyjaciółki odbierając od nie mój ulubiony plecak wypełniony rzeczami, o które prosiłam.
- Kto to kurwa? - zapytał Harry podchodząc bliżej.
- Audrey to Harry, Harry to Audrey - przedstawiłam ich sobie.
Już słyszę pytania, którymi zostanę zasypana, gdy znajdziemy się z Audrey na osobności.
- Miło mi - wystawiła rękę moja przyjaciółka.
- Taa - potrząsnął chłopak jej ręką.
- Może chcesz zostać? - zapytałam dziewczynę by przerwać niezręczną ciszę.
- Nie, mówiłam mamie, że za 20 minut wrócę. Pa Lauren, do jutra - przytuliła mnie po czym zwróciła się do Harry'ego - Do zobaczenia.
Harry pomachał jej na pożegnanie, a Audrey zamknęła za sobą drzwi.
- Co to? - zapytał wskazując ręką na wypakowany plecak zwisający z mojego ramienia.
- Ubrania - zaczęłam kierować się w stronę łazienki by się przebrać.
- Przyszła tu tylko po to by dać ci ubrania? - upewniał się Harry idąc zaraz za mną.
Zatrzymałam się w drzwiach i spojrzałam na niego.
- A ty gdzie?
- No daj spokój - otworzył szerzej drzwi, mimo że próbowałam je przed nim zamknąć.
- Ale się odwróć - ostrzegam go.
Chłopak zaśmiał się i odwrócił. Upewniłam się czy aby mnie nie podgląda. Gdy upewniłam się, że nie oszukuje, zaczęłam wyciągać rzeczy z plecaka. Znajdowała się tam para czarnych i szarych legginsów, biały podkoszulek z bordową kieszonką po prawej stronie, czerwona bluza z kapturem i czarne vansy. Postanowiłam ubrać czarne legginsy, biały podkoszulek i vansy. Rozsunęłam zamek sukienki i upewniając się, że Harry nie podgląda, zsunęłam ją zostają w samej bieliźnie. Ubrałam się i ostrożnie włożyłam do plecaka sukienkę, buty i kopertówkę. Wcześniej wyciągnęłam telefon i nie mając co z nim zrobić włożyłam go do stanika.
- Możesz się odwrócić - poinstruowałam chłopaka.
Ten odwrócił się i zapytał.
- Co masz zamiar zrobić z plecakiem? - wskazał ręką.
- Będę go nosiła przez cały czas - uśmiechnęłam się i udałam się w stronę drzwi.
Harry szedł za mną do momentu aż nie usiadłam z ludźmi grających w prawdę wyzwanie. Ku mojemu zdziwieniu chłopak usiadł koło mnie, przez co nasze ramiona ocierały się o siebie.
- Co nas ominęło? - zapytał Harry.
- Całowali się i różne pytania - odpowiedziała Katherine, która siedziała tym razem koło Harry'ego.
- Harry, prawda czy wyzwanie? - zapytała jedna z dziewczyn.
- Wyzwanie - odpowiedział zabierając piwo, które leżało na pobliskim stoliku.
- Przeliż się z którą chcesz ... Lub z którym chcesz - uśmiechnęła się szyderczo - Może być Katherine - dokończyła.
Widać, że dziewczyna była zainteresowana Harrym od początku tej gry.
- Mogę wybrać czy to ma być Katherine? - zapytał.
- Możesz wybrać.
Harry odwrócił się w moja stronę i przybliżył. Wydęłam usta gotowa na spotkanie z jego zimnymi wąskimi ustami. Niestety ten pocałunek nie był przeznaczony mi. Dziewczyna siedząca obok mnie przybliżyła się, przez co Harry i ona całowali się na wprost mojej twarzy. Spuściłam głowę nie chcąc na nich patrzeć. Modliłam się również by Harry nie zauważył mojego rozczarowania.
- Katherine prawda czy wyzwanie? - zapytał Harry.
- Wyzwanie.
- Zabierze Matt'a na 10 minut na górę i wiesz .... - poruszał komiczne brwiami.
Dziewczyna złapała Matt'a za rękę i podążyła w stronę schodów, które dopiero teraz zauważyłam.
- Więc teraz czekamy na nich - powiedział Zayn.
- Jeśli tak bardzo chciałaś mnie pocałować księżniczko wystarczyło tylko powiedzieć. Nie potrzebujemy do tego żadnej gry - wyszeptał przy moim uchu.
- Co? Ja wcale nie chciałam - kłamałam i broniłam się jednocześnie - Miałam taką szansę i jakoś - nie było mi dane dokończyć.
Usta chłopaka były teraz na moich. Zachęcał mnie do pogłębienia naszego pocałunku, ale byłam zbyt zszokowana by skorzystać z zaproszenia do jego ust.
- Dlaczego mnie pocałowałeś? - zapytałam przerywając.
- Nie wiem - wzruszył ramionami.
- Dlaczego pocałowałeś tamtą dziewczynę? - kontynuowałam z pytaniami.
- Jesteś zazdrosna bo myślałaś, że ciebie pocałuję - stwierdził.
- Co? Nie! Ja po prostu chcę wiedzieć dlaczego akurat ta a nie inna - znów kłamałam.
- Była najbliżej.
- Gówno prawda. Miałeś Katherine koło siebie i ... - urwałam w porę.
- I ciebie tak? Więcej nie pijesz bo za bardzo przeklinasz, a do tego mi pyskujesz.
- Nie miałam na myśli siebie. Zostawmy ten temat. Nie będziesz decydował ile jeszcze wypiję - aby zrobić mu na złość chwyciłam kieliszek, który spoczywał w ręce dziewczyny, z którą Harry się całował.
Przybliżyłam go do ust i przechyliłam. Przeźroczysta substancja spłynęła po moim gardle. Była okropna w smaku i aż dostałam gęsiej skórki.
- Wiesz, że jeśli wypiłaś to tylko po to by zrobić mi na złość, to coś ci nie wyszło.
- Kurwa! Jesteś taki irytujący! - krzyknęłam i wyszłam z tarasu zatrzaskując za sobą drzwi balkonowe.
Podeszłam do wysepki kuchennej zabierając z niej pustą szklankę i podeszłam do lodówki. W środku był jeszcze ten kociołek, który piłam na początku. Napełniłam szklankę i przybliżyłam ją do ust.
- Wyszłaś z zamiarem, że wybiegnę za tobą - stwierdził Harry, którego słyszałam odkąd chwyciłam szklankę z wysepki.
- Tego mi nie możesz zarzucić! Owszem, myślałam, że to mnie pocałujesz chociaż tego nie pragnęłam, ale nie sądziłam, że podniesiesz się z tego pieprzonego miejsca i jak to powiedziałeś "wybiegniesz za mną" - podążyłam w stronę narożnika po czym usiadłam.
Harry szedł za mną i usiadł kilka metrów dalej.
- Nie chciałaś tego żebym cię pocałował? - zapytał.
- Czego ty ode mnie chcesz? Cały czas bawisz się w pieprzonego psychologa, którym nawet nie jesteś i czytasz mi w myślach. Dosłownie. Myślisz, że to takie miłe jak ktoś czyta w twoich myślach? Może ja się w to pobawię? Pewnie chcesz mnie zaliczyć jak każdą laskę tutaj, chociaż masz o mnie nie za dobre zdanie bo myślisz, że jest głupia i naiwna i wykorzystasz to, że ktoś mnie dzisiaj zranił - byłam pewnie czerwona ze złości chociaż nie bardzo się tym przejmowałam.
- Psychologiem byś nie była - stwierdził ... Oczywiście nadal był spokojny - Dla twojej wiadomości nie czytam w myślach. Chciałem zobaczyć twoją reakcję i dlatego odwróciłem się w twoją stronę byś myślała, że to ciebie chcę pocałować, a pocałowałem tamtą dziewczynę. To, że za to tobą wyszedłem było logiczne. To ja cię tutaj zaprosiłem i chciałem być miły, więc po prostu wyszedłem za tobą.
- Wiec przyznajesz, że sytuacja z tym całowaniem była tylko grą? - zapytałam uspokajając się.
- Tak.
Wypiłam duszkiem pozostałą część napoju w mojej szklance, po czym odstawiłam ją na stolik.
- Jest tu gdzieś miejsce gdzie mogę się położyć w spokoju? - zapytałam, ponieważ czułam, że lada moment odpłynę z powodu dużej ilości alkoholu. Za dużej pragnę dodać.
- Mogę ci pokazać jeśli nie będziesz uważać, że jest to zwykły pretekst do zaciągnięcia cię do łóżka i jak to określiłaś "zaliczenia cię".
- Tak, pokaż mi - nie miałam siły się z nim kłócić, że zadrwił ze mnie, ponieważ nie miałam na to siły i coś czułam, że przegrałabym tą kłótnię.
- Chodź bo sama raczej tam nie dojdziesz - stanął naprzeciw mnie i wyciągnął rękę.
Chwyciłam ją i wstałam lekko kołysząc się raz w prawo raz w lewo. Harry podniósł mnie kładąc dłoń na moich plecach a drugą rękę wkładając pod moje kolana. Mój plecak leżał teraz na moim brzuchu, a ręce miałam zarzucone na jego kark. Bawiłam się pojedynczymi lokami na jego karku w czasie gdy chłopak wychodził po schodach. Drzwi do pierwszego pokoju po prawej były otwarte więc postanowiliśmy tam wejść. Sądziłam, że zastaniemy tam Katherine i Matt'a lub inną parę, ale się myliłam. W pokoju było czysto, a łóżko było starannie zaścielone.
Harry podszedł do łóżka po czym delikatnie położył mnie na nim, a sam wyszedł z pokoju.
- Harry! - krzyknęłam, a chłopak powił się w drzwiach.
- O co chodzi?
- Czemu idziesz? - zapytałam.
- Nie wiem - wzruszył ramionami.
- Emm jeśli to nie zabrzmi dziwnie, to możesz zostać.
Harry poszedł usiąść w fotelu obok stolika, na którym leżała karafka w połowie pusta.
- Miałam na myśli to, że się koło mnie położysz - alkohol stanowczo dodawał mi odwagi.
Chłopak wstał i wsunął się pod kołdrę wcześniej ściągając buty.
- Opowiedz mi coś o sobie - zaczął temat.
- Um .. co chcesz wiedzieć?
- Powiedz mi tyle, ile uważasz za rozsądne - wytłumaczył.
- Ale ty też mi coś o sobie opowiesz? - zapytałam by nie wyjść na idiotkę i opowiedzieć mu o sobie nic o nim nie wiedząc.
- Też ci opowiem tyle ile uważam za rozsądne.
- Więc nazywam się Lauren Anderson, mam 17 lat i chodzę do liceum. Mam dwójkę przyjaciół. Audrey, którą już poznałeś i Bruce'a, który znakomicie zabawia się w toalecie w hotelu - łza spłynęła mi po policzku.
- To on cię zranił? - zapytał zaciekawiony.
- Tak - wytarłam ją.
- Chcesz o tym pogadać?
- Jesteś miły czy cię to interesuje i chcesz mi pomóc? - pewnie to pierwsze.
- Jedno i drugie - uśmiechnął się, ale nie było w tym nic fałszywego.
Był to szczery uśmiech.
- Bruce jest moim przyjacielem od długich lat. Od zawsze mi się podobał, a pewnego czasu zaczęliśmy się umawiać i chodzić na randki. Niestety nie byliśmy w tym dobrzy więc to przerwaliśmy, chociaż on nadal mi się podoba. Poszłam do łazienki, ale twój tata mnie zatrzymał i zaprowadził do waszego stolika. Potem znów poszłam do łazienki, a Bruce już tam był. Pieprzył się z dziewczyną - mój głos pod koniec się załamał.
Harry przytulił mnie, rysując dziwne wzory na moich plecach.
- Wiem, że to boli - uspokajał mnie.
- Nie wiesz - zaczęłam płakać.
- Uwierz wiem ... Odkąd miałem 16 lat podobała mi się pewna dziewczyna. Była przepiękna. Miała ciemne kasztanowe włosy i niebieskie oczy. Była najpiękniejszą dziewczyną jaką spotkałem. Ja byłem wybuchowy i ze wszystkimi się biłem, ona za to cicha i zawsze miała plany. Plany na każdy dzień, tydzień, miesiąc, rok i nawet na całe życie. Chciała być prawnikiem i uparcie dążyła do tego celu. Umawialiśmy się przez kilka miesięcy, aż w końcu zdobyłem się na odwagę i zapytałem się czy będzie moją dziewczyną. Zgodziła się chociaż ciągle ją zawodziłem. Awanturowałem się i nie liczyłem się z jej zdaniem. Kochałem ją, a ona mnie ale to nie wystarczało. Byliśmy najlepszą i najgorszą rzeczą jaką mogliśmy sobie tylko wyobrazić. Rozstawaliśmy się i wracaliśmy do siebie. Każde z nas się zmieniło. Ona przestała wszystko planować. Zaczęła działać pod wpływem impulsu i zdała sobie sprawę, że nie wszystko w życiu można zaplanować. Mnie nie zaplanowała. Ja za to przestałem ślepo patrzeć na kolegów i alkohol. Zacząłem dużo czytać, ponieważ Rebbeca uwielbiała książki. Zacząłem się również liczyć ze zdaniem innych i postanowiłem zostawić towarzystwo. Przestałem pić, palić i ćpać. Wiem, że to głupie, ale to ja w tym związku pod koniec zacząłem planować. Ale te kłótnie nas wykończyły. Pokłóciliśmy się o jeden raz za dużo i wyjechałem na dwa tygodnie nie dając znaku życia. Wróciłem potem i błagałem ją o przebaczenie, ale zastałem ją w łóżku z moim najlepszym przyjacielem. Wściekłem się i pobiłem go do nieprzytomności. Rebbeca wiele razy mnie nachodziła i przepraszała. Próbowałem jej to wybaczyć, bo teoretycznie nie byliśmy już wtedy razem, ale za każdym razem jak na nią patrzyłem widziałem tego kutasa pochylonego nad nią. Mam nadzieję, że to ci pomogło - uśmiechnął się smutno.
- Ja ja ... Przepraszam. Nie musiałeś o tym mówić. Bardzo mi przykro z tego powodu. Ja, ja ... Nie wiem co powiedzieć - zatkało mnie to wszystko. Więc rzeczywiście się zmienił. Owszem, pił przy mnie, ale z umiarem i zachował trzeźwość umysłu.
- Możemy o tym nie rozmawiać? Nadal ją kocham i czasami widzę ją na studiach z jej chłopakiem. Trudno mi o niej rozmawiać ponieważ zmieniła mnie na lepsze i zawsze będzie dla mnie najważniejsza. Poleżmy w spokoju. Proszę - popatrzył na mnie, ja mogłam przysiądź, że jego oczy były zaszklone.
- Jasne - przytulił mnie mocniej, a ja jego, ponieważ tego potrzebował tak samo jak ja, a nawet bardziej.

Po kilku minutach odpłynęłam w błogi sen.
_____________
Rozdział sprawdzany szybko więc może się pojawić kilka błędów. Następny rozdział pojawi się pewnie w następnym tygodniu x 
Dziękuję za tyle komentarz <3
Miłego wieczoru x

* Sypialnia w hotelu Lauren i Harry'ego OBRAZEK

2 komentarze:

  1. jhbdasjhdbjasdja chcę już następny <3 / @swaggyanimal

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko jezu zrxtcyvb
    jestem ciekawa jak dalej będzie z Lauren i Bruce'm, w sensie czy mu wybaczy czy nie. Rozdział świetny i czekam na następny ♥ @justinsxworld

    OdpowiedzUsuń

Komentarze motywują do dalszego pisania :)