Harry
wziął mnie na ręce i posadził na wysokiej komodzie obok umywalki
przenosząc ręce na moje koturny. Powoli zaczął odpinać sprzączkę
przy pasku na mojej kostce, po czym zsunął je z moich stóp.
-
Zaczniemy od tych butów - szepnął mi do ucha po czym odrzucił je
na bok.
-
Schowaj je gdzieś. To moje ulubione buty.
Bez
marudzenia podniósł je i schował do ostatniej szuflady w komodzie,
na której aktualnie siedziałam, po czym zasunął ją cicho.
-
Napijmy się czegoś - powiedziałam.
-
Nie wiem czy wytrzymasz kolejny łyk - zaśmiał się.
-
Spokojnie mam mocną głowę.
-
Po jednej szklance ledwo co chodzisz, a to już moja trzecia dzisiaj.
-
Bo ty jesteś przyzwyczajony - wyrzuciłam ręce w górę.
-
Możemy się napić, ale na pewno nie tego - pomógł mi zejść z
komody.
Weszliśmy
do salonu gdzie nadal trwała impreza w najlepsze. Był większy
nieporządek i chaos. Muzyka była głośniejsza, a ludzie bardziej
pijani. Gdzie ja się w ogóle znajduję? Jakby się mama
dowiedziała, to miałabym szlaban na miesiąc jak nie więcej. Nie
daj Boże trafią moje zdjęcia do prasy przez co ośmieszę mamę.
Nie mogę sobie na to pozwolić. Pewnie zmartwiona szuka mnie po
hotelu. Brian też się pewnie martwi, ale pieprzyć go!
-
Słyszysz Lauren? - wyrwał mnie z moich myśli Harry.
-
Emmm... Przepraszam, zamyśliłam się. O co chodzi?
-
To Matt, to on zorganizował imprezę - powiedział Harry.
-
Miło mi cię poznać. Jestem Lauren - wystawiłam rękę.
-
No siema - zignorował ten gest i zamknął mnie w swoim uścisku.
-
Szybki numerek w łazience? - zapytał Matt.
-
Co proszę? - jeśli to propozycja ...
-
No ty i Harry - popatrzył na chłopaka w lokach wymownym
spojrzeniem.
-
Kurwa tobie stary to tylko jedno w głowie - podsumował Harry po
czym Matt odszedł.
Matt
był naprawdę przystojny. Nie w moim typie, ale nadrabia wyglądem.
-
Więc napijemy się w końcu? - zapytałam kolejny raz.
-
Na co masz ochotę? Wódka, piwo, whiskey, wino, gin, tequila?
-
A ty?
-
Ja chyba wezmę piwo - odpowiedział po krótkim namyśle.
-
W takim razie dla mnie też.
Harry
przeszedł przez tłum tańczących ludzi aż dostał się do kuchni.
Po kilku minutach pojawił się z dwoma piwami Budweiser.
-
Może być takie? - zapytał.
Kiwnęłam
głową po czym wzięłam łyka.
-
Smakuje ci? Nie wszystkie dziewczyny lubią piwo.
-
Musi być dobre - uśmiechnęłam się lekko krzywiąc z powodu smaku
piwa.
-
Co do kociołku też tak powiedziałaś - wziął łyka.
-
A co mam innego powiedzieć? - wzruszył ramionami i pociągnął
mnie w stronę ogromnego narożnika.
Usiedliśmy
na skraju i w milczeniu obserwowaliśmy bawiące się towarzystwo.
-
Więc dlaczego psychologia? - zapytałam bez chwili namysłu.
-
Sam nie wiem. Tak wyszło.
Rozmowny
to on za bardzo nie był. Wyciągnęłam telefon z kopertówki,
której o dziwo nie zapomniałam z toalety i sprawdziłam wiadomości
i połączenia. 6 nieodebranych połączeń i 22 wiadomości.
OD
BRUCE: Lauren przepraszam.
OD
BRUCE: Nie powinnaś tego widzieć.
OD
BRUCE: Przepraszam Lauren okej?
OD
BRUCE: Odpisz.
OD
BRUCE: Albo odbierz ten telefon.
Na
tej wiadomości skończyłam, a pozostałe usunęłam upewniając się
czy aby nie są to wiadomości od mamy. Zablokowałam telefon i
wsunęłam go do kopertówki. Muszę ją schować tam gdzie buty by
gdzieś mi nie zginęła. Dokończę to piwo i pójdę do toalety. Z
całej butelki ubyło zaledwie kilka łyków. Harry kończył swoje
piwo i zapewne chwyci za następną butelkę. Pociągnęłam jeden
łyk, drugi, trzeci, piąty, siódmy, dziesiąty aż opróżniłam
2/3 butelki.
-
Wow dobra jesteś - postanowił skomentować Harry.
-
Muszę iść do toalety - powiedziałam gdy dumna odstawiłam pustą
butelkę na pobliski stolik.
-
Poradzisz sobie sama? - zapytał.
-
Myślę że tak.
Odwróciłam
się zabierając kopertówkę i udałam się w stronę łazienki.
-
Znów kibel? Gdzie tym razem Harry - zapytał Matt znienacka.
-
Emm ... Siedzi na kanapie - wskazałam.
-
Czemu nie idzie z tobą?
-
Ale po co ma iść ze mną? - zapytałam niepewnie.
-
No chyba nie potrzebujecie publiki żeby się pieprzyć, nie?
-
My się nie pieprzymy - zaprotestowałam.
-
Harry to pieprzony facet, a facetowi tylko jedno w głowie.
-
Przepraszam ale muszę iść do toalety - musiałam jak najszybciej
to zakończyć.
-
Zwołać Harry'ego?
-
Nie, nie trzeba - rzuciłam po czym szybko zamknęłam za sobą
drzwi.
Co
za chamstwo! To nie jego interes gdybym nawet się pieprzyła z
Harrym. Czułam alkohol płynący w mojej krwi przez co dużo
trudniej chodziło mi się niż wcześniej. Dobrym pomysłem byłoby
zyskanie pary legginsów, podkoszulka i vansów. Czułabym się
bardziej komfortowo niż w sukience sięgającej dużo powyżej
kolana i nagich stopach. Nie ma szans bym znalazła te rzeczy w
hotelu więc postanowiłam skorzystać z mojej jedynej pomocy.
Audrey!
Wyciągnęłam
telefon i wybrałam numer do mojej przyjaciółki.
-
Cześć kochanie! Jak się bawisz? - zaśmiała się Audrey.
-
Bywało lepiej. Opowiem ci jutro a teraz mam do Ciebie prośbę.
Mogłabyś przynieść mi legginsy, jakąś bluzkę i vansy? Muszę
się przebrać - wyjaśniam.
-
Coś się stało? - zapytała.
-
Nie ... To znaczy tak, ale to nie rozmowa na telefon.
-
Emm jasne. Będę za 15 minut. Gdzie dokładnie mam ci je przynieść?
-
Jestem w hotelu tym co Katie robiła urodziny, w pokoju numer 232 -
poinformowałam ją.
-
Okej to pa - rozłączyła się.
Zabrałam
koturny i kopertówkę z dolnej szuflady w komodzie i wyszłam z
łazienki.
Pokierowałam
się w stronę narożnika gdzie zostawiłam Harry'ego. Rozejrzałam
się po salonie i kuchni ponieważ chłopaka nie było na poprzednim
miejscu. Po rozglądnięciu się zauważyłam że zrobiło się dużo
więcej przestrzeni w apartamencie.
-
Ej ty - usłyszałam głos zza moich pleców - gramy w prawdę
wyzwanie na tarasie, dołączysz się?
-
Jasne - miałam nadzieję, że zastanę tam Harry'ego.
-
Katherine teraz ty - powiedział chłopak w blond włosach.
Dziewczyna
wskazała na chłopaka w czarnych włosach po czym zapytała się czy
ten wybiera prawdę czy wyzwanie.
-
Prawdę - zaśmiał się.
-
Nie bądź cipą! - krzyknął Harry.
-
Spierdalaj - odpowiedział chłopak.
-
Odwołaj to kurwa! - wstał Harry.
-
Obydwaj się uspokójcie! - krzyknął jakiś chłopak.
Chłopak
w czarnych włosach momentalnie zajął swoje miejsce, a Harry
jeszcze chwilę coś mruczał pod nosem aż popatrzył się na mnie.
-
Więc w takim razie, z iloma dziewczynami z tego towarzystwa
pieprzyłeś się? - zapytała Katherine.
Czarnowłosy
chłopak zaczął liczyć na palcach. Nie było nas dużo, bo tylko
sześć dziewczyn i pięciu chłopaków w tym Harry.
-
Cztery dziewczyny - odpowiedział chłopak.
-
Z kim - była zaskoczona Katherine.
-
To już drugie pytanie - sprostował czarnowłosy chłopak.
-
Dobra Zayn teraz ty - powiedział ktoś. Więc to był Zayn. Był
bardzo przystojny.
-
Emm ty - wskazał na mnie - jak masz na imię - zapytał Zayn.
-
Lauren - odpowiedział Harry, czym byłam naprawdę zaskoczona,
ponieważ nie spodziewałam się tego.
-
Prawda czy wyzwanie? W sumie nikt cię nie zna więc wyzwanie - to
chyba ja powinnam wybrać, a nie on.
-
Skoro nikt mnie nie zna to nie powinno być pytanie? - zapytałam.
-
Nie - uśmiechnął się Zayn - jak znasz Harry'ego, a on ciebie to
go pocałuj - chyba się przesłyszałam.
-
Co? Nie! - zaprotestowałam.
-
Nie ma sprzeciwów - poinformował mnie Zayn.
-
Dlaczego nie? - to pytanie wypłynęło z ust chłopaka, którego
miałam pocałować, za co byłam mu wdzięczna.
-
Takie są zasady - odpowiedział Zayn wzruszając ramionami.
-
Nie ciebie pytam. Dlaczego nie chcesz mnie pocałować?
-
Bo się nie znamy - wyjaśniam chłopakowi.
-
Jak to nie znamy się? - zapytał.
-
Znamy się jakąś godzinę - odpowiedział pewny siebie.
-
Dobra niech ci będzie - wyrzuciłam ręce w górę.
Wstałam
ze swojego miejsca czyli podłogi na której wszyscy siedzieli i
usiadłam naprzeciw Harry'ego.
Przybliżyłam
usta do jego ust z zamiarem zakrycia jego zwycięskiego uśmieszku.
Pocałunek był zwykły i polegał na zetknięciu się ust. Nic
nadzwyczajnego i uczuciowego.
-
Nie tak Lauren - wiedziałam to od początku Zayn, wiesz?
Nagle
usłyszałam dźwięk nadchodzącego połączenia. Rzuciłam się w
stronę gdzie leżała moja kopertówka. Zanurzyłam rękę w jej
wnętrzu i wyciągnęłam źródło dźwięku.
-
Halo? - odebrałam.
-
Może otworzysz drzwi - to była Audrey.
-
Wejdź. Już idę - rozłączyłam się.
-
Zaraz przyjdę, grajcie beze mnie - uśmiechnęłam się.
-
I beze mnie - powiedział Harry, po czym podążył za mną do
wnętrza apartamentu.
-
Czego chcesz Harry? - zapytałam gdy weszliśmy do środka.
-
Niczego - wzruszył ramionami.
-
Więc dlaczego wyszedłeś razem ze mną?
-
Żeby ci się nic nie stało - wyjaśnił.
-
Co proszę? - byłam pijana, a do tego zniesmaczona faktem iż
musiałam pocałować Harry'ego w usta, więc nie byłam w nastroju
na żadne gierki.
-
Czuję się za ciebie odpowiedzialny - próbował się
usprawiedliwić.
-
Odpowiedzialny? - zapytałam niepewnie.
-
Tak - krótko i na temat.
Nienawidziłam
takich monotematycznych odpowiedzi.
Odwróciłam
się w stronę drzwi, gdzie stała już Audrey bacznie przyglądając
się mnie i chłopakowi z burzą loków.
Podeszłam
do przyjaciółki odbierając od nie mój ulubiony plecak wypełniony
rzeczami, o które prosiłam.
-
Kto to kurwa? - zapytał Harry podchodząc bliżej.
-
Audrey to Harry, Harry to Audrey - przedstawiłam ich sobie.
Już
słyszę pytania, którymi zostanę zasypana, gdy znajdziemy się z
Audrey na osobności.
-
Miło mi - wystawiła rękę moja przyjaciółka.
-
Taa - potrząsnął chłopak jej ręką.
-
Może chcesz zostać? - zapytałam dziewczynę by przerwać
niezręczną ciszę.
-
Nie, mówiłam mamie, że za 20 minut wrócę. Pa Lauren, do jutra -
przytuliła mnie po czym zwróciła się do Harry'ego - Do
zobaczenia.
Harry
pomachał jej na pożegnanie, a Audrey zamknęła za sobą drzwi.
-
Co to? - zapytał wskazując ręką na wypakowany plecak zwisający z
mojego ramienia.
-
Ubrania - zaczęłam kierować się w stronę łazienki by się
przebrać.
-
Przyszła tu tylko po to by dać ci ubrania? - upewniał się Harry
idąc zaraz za mną.
Zatrzymałam
się w drzwiach i spojrzałam na niego.
-
A ty gdzie?
-
No daj spokój - otworzył szerzej drzwi, mimo że próbowałam je
przed nim zamknąć.
-
Ale się odwróć - ostrzegam go.
Chłopak
zaśmiał się i odwrócił. Upewniłam się czy aby mnie nie
podgląda. Gdy upewniłam się, że nie oszukuje, zaczęłam wyciągać
rzeczy z plecaka. Znajdowała się tam para czarnych i szarych
legginsów, biały podkoszulek z bordową kieszonką po prawej
stronie, czerwona bluza z kapturem i czarne vansy. Postanowiłam
ubrać czarne legginsy, biały podkoszulek i vansy. Rozsunęłam
zamek sukienki i upewniając się, że Harry nie podgląda, zsunęłam
ją zostają w samej bieliźnie. Ubrałam się i ostrożnie włożyłam
do plecaka sukienkę, buty i kopertówkę. Wcześniej wyciągnęłam
telefon i nie mając co z nim zrobić włożyłam go do stanika.
-
Możesz się odwrócić - poinstruowałam chłopaka.
Ten
odwrócił się i zapytał.
-
Co masz zamiar zrobić z plecakiem? - wskazał ręką.
-
Będę go nosiła przez cały czas - uśmiechnęłam się i udałam
się w stronę drzwi.
Harry
szedł za mną do momentu aż nie usiadłam z ludźmi grających w
prawdę wyzwanie. Ku mojemu zdziwieniu chłopak usiadł koło mnie,
przez co nasze ramiona ocierały się o siebie.
-
Co nas ominęło? - zapytał Harry.
-
Całowali się i różne pytania - odpowiedziała Katherine, która
siedziała tym razem koło Harry'ego.
-
Harry, prawda czy wyzwanie? - zapytała jedna z dziewczyn.
-
Wyzwanie - odpowiedział zabierając piwo, które leżało na
pobliskim stoliku.
-
Przeliż się z którą chcesz ... Lub z którym chcesz - uśmiechnęła
się szyderczo - Może być Katherine - dokończyła.
Widać,
że dziewczyna była zainteresowana Harrym od początku tej gry.
-
Mogę wybrać czy to ma być Katherine? - zapytał.
-
Możesz wybrać.
Harry
odwrócił się w moja stronę i przybliżył. Wydęłam usta gotowa
na spotkanie z jego zimnymi wąskimi ustami. Niestety ten pocałunek
nie był przeznaczony mi. Dziewczyna siedząca obok mnie przybliżyła
się, przez co Harry i ona całowali się na wprost mojej twarzy.
Spuściłam głowę nie chcąc na nich patrzeć. Modliłam się
również by Harry nie zauważył mojego rozczarowania.
-
Katherine prawda czy wyzwanie? - zapytał Harry.
-
Wyzwanie.
-
Zabierze Matt'a na 10 minut na górę i wiesz .... - poruszał
komiczne brwiami.
Dziewczyna
złapała Matt'a za rękę i podążyła w stronę schodów, które
dopiero teraz zauważyłam.
-
Więc teraz czekamy na nich - powiedział Zayn.
-
Jeśli tak bardzo chciałaś mnie pocałować księżniczko
wystarczyło tylko powiedzieć. Nie potrzebujemy do tego żadnej gry
- wyszeptał przy moim uchu.
-
Co? Ja wcale nie chciałam - kłamałam i broniłam się jednocześnie
- Miałam taką szansę i jakoś - nie było mi dane dokończyć.
Usta
chłopaka były teraz na moich. Zachęcał mnie do pogłębienia
naszego pocałunku, ale byłam zbyt zszokowana by skorzystać z
zaproszenia do jego ust.
-
Dlaczego mnie pocałowałeś? - zapytałam przerywając.
-
Nie wiem - wzruszył ramionami.
-
Dlaczego pocałowałeś tamtą dziewczynę? - kontynuowałam z
pytaniami.
-
Jesteś zazdrosna bo myślałaś, że ciebie pocałuję - stwierdził.
-
Co? Nie! Ja po prostu chcę wiedzieć dlaczego akurat ta a nie inna -
znów kłamałam.
-
Była najbliżej.
-
Gówno prawda. Miałeś Katherine koło siebie i ... - urwałam w
porę.
-
I ciebie tak? Więcej nie pijesz bo za bardzo przeklinasz, a do tego
mi pyskujesz.
-
Nie miałam na myśli siebie. Zostawmy ten temat. Nie będziesz
decydował ile jeszcze wypiję - aby zrobić mu na złość chwyciłam
kieliszek, który spoczywał w ręce dziewczyny, z którą Harry się
całował.
Przybliżyłam
go do ust i przechyliłam. Przeźroczysta substancja spłynęła po
moim gardle. Była okropna w smaku i aż dostałam gęsiej skórki.
-
Wiesz, że jeśli wypiłaś to tylko po to by zrobić mi na złość,
to coś ci nie wyszło.
-
Kurwa! Jesteś taki irytujący! - krzyknęłam i wyszłam z tarasu
zatrzaskując za sobą drzwi balkonowe.
Podeszłam
do wysepki kuchennej zabierając z niej pustą szklankę i podeszłam
do lodówki. W środku był jeszcze ten kociołek, który piłam na
początku. Napełniłam szklankę i przybliżyłam ją do ust.
-
Wyszłaś z zamiarem, że wybiegnę za tobą - stwierdził Harry,
którego słyszałam odkąd chwyciłam szklankę z wysepki.
-
Tego mi nie możesz zarzucić! Owszem, myślałam, że to mnie
pocałujesz chociaż tego nie pragnęłam, ale nie sądziłam, że
podniesiesz się z tego pieprzonego miejsca i jak to powiedziałeś
"wybiegniesz za mną" - podążyłam w stronę narożnika
po czym usiadłam.
Harry
szedł za mną i usiadł kilka metrów dalej.
-
Nie chciałaś tego żebym cię pocałował? - zapytał.
-
Czego ty ode mnie chcesz? Cały czas bawisz się w pieprzonego
psychologa, którym nawet nie jesteś i czytasz mi w myślach.
Dosłownie. Myślisz, że to takie miłe jak ktoś czyta w twoich
myślach? Może ja się w to pobawię? Pewnie chcesz mnie zaliczyć
jak każdą laskę tutaj, chociaż masz o mnie nie za dobre zdanie bo
myślisz, że jest głupia i naiwna i wykorzystasz to, że ktoś mnie
dzisiaj zranił - byłam pewnie czerwona ze złości chociaż nie
bardzo się tym przejmowałam.
-
Psychologiem byś nie była - stwierdził ... Oczywiście nadal był
spokojny - Dla twojej wiadomości nie czytam w myślach. Chciałem
zobaczyć twoją reakcję i dlatego odwróciłem się w twoją stronę
byś myślała, że to ciebie chcę pocałować, a pocałowałem
tamtą dziewczynę. To, że za to tobą wyszedłem było logiczne. To
ja cię tutaj zaprosiłem i chciałem być miły, więc po prostu
wyszedłem za tobą.
-
Wiec przyznajesz, że sytuacja z tym całowaniem była tylko grą? -
zapytałam uspokajając się.
-
Tak.
Wypiłam
duszkiem pozostałą część napoju w mojej szklance, po czym
odstawiłam ją na stolik.
-
Jest tu gdzieś miejsce gdzie mogę się położyć w spokoju? -
zapytałam, ponieważ czułam, że lada moment odpłynę z powodu
dużej ilości alkoholu. Za dużej pragnę dodać.
-
Mogę ci pokazać jeśli nie będziesz uważać, że jest to zwykły
pretekst do zaciągnięcia cię do łóżka i jak to określiłaś
"zaliczenia cię".
-
Tak, pokaż mi - nie miałam siły się z nim kłócić, że zadrwił
ze mnie, ponieważ nie miałam na to siły i coś czułam, że
przegrałabym tą kłótnię.
-
Chodź bo sama raczej tam nie dojdziesz - stanął naprzeciw mnie i
wyciągnął rękę.
Chwyciłam
ją i wstałam lekko kołysząc się raz w prawo raz w lewo. Harry
podniósł mnie kładąc dłoń na moich plecach a drugą rękę
wkładając pod moje kolana. Mój plecak leżał teraz na moim
brzuchu, a ręce miałam zarzucone na jego kark. Bawiłam się
pojedynczymi lokami na jego karku w czasie gdy chłopak wychodził po
schodach. Drzwi do pierwszego pokoju po prawej były otwarte więc
postanowiliśmy tam wejść. Sądziłam, że zastaniemy tam Katherine
i Matt'a lub inną parę, ale się myliłam. W pokoju było czysto, a
łóżko było starannie zaścielone.
Harry
podszedł do łóżka po czym delikatnie położył mnie na nim, a
sam wyszedł z pokoju.
-
Harry! - krzyknęłam, a chłopak powił się w drzwiach.
-
O co chodzi?
-
Czemu idziesz? - zapytałam.
-
Nie wiem - wzruszył ramionami.
-
Emm jeśli to nie zabrzmi dziwnie, to możesz zostać.
Harry
poszedł usiąść w fotelu obok stolika, na którym leżała karafka
w połowie pusta.
-
Miałam na myśli to, że się koło mnie położysz - alkohol
stanowczo dodawał mi odwagi.
Chłopak
wstał i wsunął się pod kołdrę wcześniej ściągając buty.
-
Opowiedz mi coś o sobie - zaczął temat.
-
Um .. co chcesz wiedzieć?
-
Powiedz mi tyle, ile uważasz za rozsądne - wytłumaczył.
-
Ale ty też mi coś o sobie opowiesz? - zapytałam by nie wyjść na
idiotkę i opowiedzieć mu o sobie nic o nim nie wiedząc.
-
Też ci opowiem tyle ile uważam za rozsądne.
-
Więc nazywam się Lauren Anderson, mam 17 lat i chodzę do liceum.
Mam dwójkę przyjaciół. Audrey, którą już poznałeś i Bruce'a,
który znakomicie zabawia się w toalecie w hotelu - łza spłynęła
mi po policzku.
-
To on cię zranił? - zapytał zaciekawiony.
-
Tak - wytarłam ją.
-
Chcesz o tym pogadać?
-
Jesteś miły czy cię to interesuje i chcesz mi pomóc? - pewnie to
pierwsze.
-
Jedno i drugie - uśmiechnął się, ale nie było w tym nic
fałszywego.
Był
to szczery uśmiech.
-
Bruce jest moim przyjacielem od długich lat. Od zawsze mi się
podobał, a pewnego czasu zaczęliśmy się umawiać i chodzić na
randki. Niestety nie byliśmy w tym dobrzy więc to przerwaliśmy,
chociaż on nadal mi się podoba. Poszłam do łazienki, ale twój
tata mnie zatrzymał i zaprowadził do waszego stolika. Potem znów
poszłam do łazienki, a Bruce już tam był. Pieprzył się z
dziewczyną - mój głos pod koniec się załamał.
Harry
przytulił mnie, rysując dziwne wzory na moich plecach.
-
Wiem, że to boli - uspokajał mnie.
-
Nie wiesz - zaczęłam płakać.
-
Uwierz wiem ... Odkąd miałem 16 lat podobała mi się pewna
dziewczyna. Była przepiękna. Miała ciemne kasztanowe włosy i
niebieskie oczy. Była najpiękniejszą dziewczyną jaką spotkałem.
Ja byłem wybuchowy i ze wszystkimi się biłem, ona za to cicha i
zawsze miała plany. Plany na każdy dzień, tydzień, miesiąc, rok
i nawet na całe życie. Chciała być prawnikiem i uparcie dążyła
do tego celu. Umawialiśmy się przez kilka miesięcy, aż w końcu
zdobyłem się na odwagę i zapytałem się czy będzie moją
dziewczyną. Zgodziła się chociaż ciągle ją zawodziłem.
Awanturowałem się i nie liczyłem się z jej zdaniem. Kochałem ją,
a ona mnie ale to nie wystarczało. Byliśmy najlepszą i najgorszą
rzeczą jaką mogliśmy sobie tylko wyobrazić. Rozstawaliśmy się i
wracaliśmy do siebie. Każde z nas się zmieniło. Ona przestała
wszystko planować. Zaczęła działać pod wpływem impulsu i zdała
sobie sprawę, że nie wszystko w życiu można zaplanować. Mnie nie
zaplanowała. Ja za to przestałem ślepo patrzeć na kolegów i
alkohol. Zacząłem dużo czytać, ponieważ Rebbeca uwielbiała
książki. Zacząłem się również liczyć ze zdaniem innych i
postanowiłem zostawić towarzystwo. Przestałem pić, palić i ćpać.
Wiem, że to głupie, ale to ja w tym związku pod koniec zacząłem
planować. Ale te kłótnie nas wykończyły. Pokłóciliśmy się o
jeden raz za dużo i wyjechałem na dwa tygodnie nie dając znaku
życia. Wróciłem potem i błagałem ją o przebaczenie, ale
zastałem ją w łóżku z moim najlepszym przyjacielem. Wściekłem
się i pobiłem go do nieprzytomności. Rebbeca wiele razy mnie
nachodziła i przepraszała. Próbowałem jej to wybaczyć, bo
teoretycznie nie byliśmy już wtedy razem, ale za każdym razem jak
na nią patrzyłem widziałem tego kutasa pochylonego nad nią. Mam
nadzieję, że to ci pomogło - uśmiechnął się smutno.
-
Ja ja ... Przepraszam. Nie musiałeś o tym mówić. Bardzo mi
przykro z tego powodu. Ja, ja ... Nie wiem co powiedzieć - zatkało
mnie to wszystko. Więc rzeczywiście się zmienił. Owszem, pił
przy mnie, ale z umiarem i zachował trzeźwość umysłu.
-
Możemy o tym nie rozmawiać? Nadal ją kocham i czasami widzę ją
na studiach z jej chłopakiem. Trudno mi o niej rozmawiać ponieważ
zmieniła mnie na lepsze i zawsze będzie dla mnie najważniejsza.
Poleżmy w spokoju. Proszę - popatrzył na mnie, ja mogłam
przysiądź, że jego oczy były zaszklone.
-
Jasne - przytulił mnie mocniej, a ja jego, ponieważ tego
potrzebował tak samo jak ja, a nawet bardziej.
Po
kilku minutach odpłynęłam w błogi sen.
_____________
Rozdział sprawdzany szybko więc może się pojawić kilka błędów. Następny rozdział pojawi się pewnie w następnym tygodniu x
Dziękuję za tyle komentarz <3
Miłego wieczoru x
* Sypialnia w hotelu Lauren i Harry'ego OBRAZEK
jhbdasjhdbjasdja chcę już następny <3 / @swaggyanimal
OdpowiedzUsuńo matko jezu zrxtcyvb
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak dalej będzie z Lauren i Bruce'm, w sensie czy mu wybaczy czy nie. Rozdział świetny i czekam na następny ♥ @justinsxworld